Atak nastąpił późnym wieczorem, gdy wielu gości jadło kolację w hotelowej restauracji. Przy basenie odbywało się również przyjęcie weselne. – Wybuchła panika, zaczęliśmy uciekać – opowiadał jeden z gości BBC. Gdy zamachowcy zaczęli strzelać, wyskoczył z pierwszego piętra.
Talibów było kilku. Wśród nich mogło być nawet pięciu samobójców. Świadkowie słyszeli w środku dwa wybuchy. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz", z hotelu wciąż dochodziły strzały. – Jeden z terrorystów zdołał wejść na dach. Siadła elektryczność – relacjonowali świadkowie.
Do zamachu natychmiast przyznali się talibowie. – Naszym celem są cudzoziemcy i Afgańczycy – informował media rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid. Powiedział, że zamachowcy przeszukują każde piętro. – Wchodzą do każdego pokoju i szukają 300 cudzoziemców i Afgańczyków, którzy przebywają w hotelu – mówił. Jego słów nie udało się zweryfikować. Budynek otoczyła policja, zamknięto drogi dojazdowe.
Hotel Intercontinental znajduje się na wzgórzu w zachodniej części Kabulu. Został wybudowany w 1969 roku, ale kilka lat temu przeszedł wartą miliony dolarów renowację. Choć położony z dala od centrum, należy do najbardziej znanych hoteli w stolicy (nie ma jednak nic wspólnego z marką InterContinental). Jest również jednym z najpilniej strzeżonych hoteli w Kabulu z kontrolą pojazdów, betonowymi barierami na podjeździe i skanerami przy wejściu włącznie. Dlatego właśnie tu odbywało się wiele politycznych spotkań i międzynarodowych konferencji.
Właśnie dziś – choć nie wiadomo, czy w tym hotelu – miała się odbyć konferencja poświęcona stopniowemu przekazywaniu Afgańczykom przez siły międzynarodowe odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju. Z kolei wczoraj siły NATO ogłosiły zwiększenie liczebności afgańskiej armii i policji z 300 do 352 tysięcy.