Francuski pomysł skutecznie marginalizuje Polskę

Herman Van Rompuy chce być szefem strefy euro. To utrudni ewentualną karierę unijną Donaldowi Tuskowi

Publikacja: 02.08.2011 03:39

Herman Van Rompuy, pierwszy stały przewodniczący Rady Europejskiej

Herman Van Rompuy, pierwszy stały przewodniczący Rady Europejskiej

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Do końca sierpnia przywódcy Francji i Niemiec mają przygotować propozycje wzmocnienia strefy euro. Pierwszy pomysł już się pojawił. Według francuskiego dziennika „Le Monde", zwykle dobrze poinformowanego, Herman Van Rompuy miałby zostać stałym przewodniczącym szczytów strefy euro. Dziennik informuje o pomyśle kilku krajów strefy euro, ale wyraźnie wskazuje na trop francuski. Pisze nawet, że to prezydent Nicolas Sarkozy będzie teraz przekonywał kanclerz Angelę Merkel, do tej pory niechętną jakimkolwiek próbom podnoszenia rangi strefy euro, czy to poprzez regularne spotkania jej przywódców, czy tworzenie nowych instytucji. Dodanie Van Rompuyowi drugiej funkcji (pierwsza to przewodniczenie Radzie Europejskiej gromadzącej przywódców wszystkich 27 państw UE) miałoby uspokoić obawy pani kanclerz. Bo przecież – przekonuje „Le Monde" – „Van Rompuy jest naturalnym łącznikiem między Europą 27 a 17 państwami strefy euro".

Taki pozornie naturalny wybór może jednak uderzyć w  państwa spoza strefy euro.

– Formalizowanie strefy euro na szczeblu przywódców oznacza marginalizację państw nieposługujących się wspólną walutą. W dodatku nie ułatwia zarządzania strefą euro ani nie czyni jej bardziej transparentną – mówi „Rz" Piotr Kaczyński, ekspert Centre for European Policy Studies w Brukseli.

Do tej pory mówiono tylko o zacieśnieniu integracji poprzez lepszą koordynację polityki gospodarczej. Nie było mowy o jakichkolwiek instytucjach. Otoczenie Van Rompuya zapewniało polski rząd, że żadnej instytucjonalizacji nie będzie, celem jest tylko lepsza analiza zagrożeń kryzysowych. Pomysł nowych kompetencji dla Van Rompuya idzie tymczasem w przeciwnym kierunku. Po pierwsze, podnosi rangę strefy euro do poziomu politycznego – do tej pory jej jedyną instytucją jest eurogrupa, gromadząca ministrów finansów 17 państw. Po drugie, skoro jest poziom polityczny, to szczyty mogą być regularne. Do tej pory mówiono tylko o spotkaniach przywódców w sytuacjach nadzwyczajnych, jak na przykład w lipcu w celu ratowania Grecji. Wreszcie automatyczne uznanie szefa Rady Europejskiej za szefa strefy euro stwarza niebezpieczny precedens i może w przyszłości zamknąć osobom spoza strefy wspólnej waluty drogę do szefowania Radzie Europejskiej, najważniejszej unijnej instytucji.

– Jeśli pozycja Van Rompuya na czele obu politycznych gremiów, zarówno szefów rządów UE, jak i szefów rządów strefy euro, zostanie sformalizowana, to jestem przekonany, że w 2014 roku pojawi się dodatkowy warunek dla kandydata na jego następcę – uważa Kaczyński. Według niego Francja nigdy nie zgodzi się, by na czele przywódców strefy euro stanął polityk z Europy drugiej prędkości. – Tacy politycy jak Tony Blair, Donald Tusk czy Fredrik Reinfeldt nie będą mieli szans na szefowanie Radzie Europejskiej, jeśli automatycznie oznaczać to będzie szefowanie strefie euro – dodaje ekspert. A w ostatnich miesiącach pojawiła się kandydatura Tuska w kontekście unijnych instytucji.

Czy zmiany instytucjonalne w strefie euro są potrzebne? – Ostatnie miesiące zarządzania kryzysowego pokazały, że obecna formuła się nie sprawdza.

Jean-Claude Juncker (szef eurogrupy – red.) po prostu sobie nie radzi. To nie jego wina, na co dzień jest premierem Luksemburga, nie może poświęcić się wyłącznie eurogrupie – mówi ambasador jednego z państw UE. Jeśli Juncker jest przeszkodą, wkrótce można będzie ją zlikwidować. W styczniu 2012 roku upływa jego kadencja i eurogrupa może wybrać nowego szefa.

Korespondencja z Brukseli

Do końca sierpnia przywódcy Francji i Niemiec mają przygotować propozycje wzmocnienia strefy euro. Pierwszy pomysł już się pojawił. Według francuskiego dziennika „Le Monde", zwykle dobrze poinformowanego, Herman Van Rompuy miałby zostać stałym przewodniczącym szczytów strefy euro. Dziennik informuje o pomyśle kilku krajów strefy euro, ale wyraźnie wskazuje na trop francuski. Pisze nawet, że to prezydent Nicolas Sarkozy będzie teraz przekonywał kanclerz Angelę Merkel, do tej pory niechętną jakimkolwiek próbom podnoszenia rangi strefy euro, czy to poprzez regularne spotkania jej przywódców, czy tworzenie nowych instytucji. Dodanie Van Rompuyowi drugiej funkcji (pierwsza to przewodniczenie Radzie Europejskiej gromadzącej przywódców wszystkich 27 państw UE) miałoby uspokoić obawy pani kanclerz. Bo przecież – przekonuje „Le Monde" – „Van Rompuy jest naturalnym łącznikiem między Europą 27 a 17 państwami strefy euro".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1218
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1219
Świat
Koniec Zachodu? Prof. Góralczyk: „Nowy ład tworzą Chiny i Indie”
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1217
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1216