W Mediolanie postępowe władze w ramach wspierania najsłabszych chcą, by nielegalni imigranci mogli bezpłatnie korzystać z komunikacji miejskiej. Wcześniej przyjęły program „Meczet w każdej dzielnicy".
W maju wybory burmistrza Mediolanu wygrał 62-letni Giuliano Pisapia, złotousty adwokat o ujmujących manierach, od zawsze wspierający radykalne siły postępu. Najpierw w szeregach lewicowych ekstremistów z Demokracji Proletariackiej, potem jako deputowany partii zreformowanych komunistów, a obecnie jako burmistrz Mediolanu z ramienia najnowszego, bardzo modnego tworu włoskiej lewicy, partii Lewica, Ekologia, Wolność (SEL), której przewodzi zdeklarowany gej, gubernator Apulii Nichi Vendola z kolczykiem w uchu.
Pisapia w programie wyborczym napisał m.in., że chce zrobić z Mediolanu „kreatywne laboratorium". Pierwsze eksperymenty mediolańczycy mają już za sobą. Na spotkaniu z przedstawicielami wspólnot muzułmańskich burmistrz zaproponował program „Meczet w każdej dzielnicy", który będzie realizowany ze sporym udziałem środków miejskich. Idea została, nawiasem mówiąc, entuzjastycznie przyjęta przez włoski episkopat i cały postępowy kler.
Kolejny eksperyment dotyczy właśnie bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską dla nielegalnych imigrantów, ale można śmiało założyć, że jest zaledwie częścią o wiele ambitniejszego planu. Pisapia postanowił rozwiązać problemy mediolańskiej komunikacji miejskiej, podnosząc ceny o 50 procent. Utrzymano jednak zniżki dla biedniejszych, czyli emerytów, studentów, rodzin wielodzietnych itp. Niepostrzeżenie na tę listę trafili również nielegalni imigranci, którzy jako wymagający wsparcia najsłabsi mają otrzymać prawo podróżowania za darmo. Chodzi o osoby, które złożyły podania o azyl albo stały pobyt, ale również o tych, którzy „otrzymają zaświadczenia wystawione przez jakiekolwiek stowarzyszenie".
Oznacza to, że wszyscy nielegalni imigranci będą mogli bezpłatnie jeździć metrem, autobusem lub tramwajem. Co więcej, jest to poniekąd próba zalegalizowania nielegalnego pobytu dzięki dokumentowi, który można roboczo nazwać „kartą nielegalnego imigranta" uprawniającą do świadczeń socjalnych. Trudno bowiem wyobrazić sobie, żeby na transporcie miejskim się skończyło.