Korespondencja z Grodna
Tego, że wyrok będzie surowy, by zastraszyć społeczeństwo, obawiają się opozycjoniści i obrońcy praw człowieka. Bialackiemu grozi do siedmiu lat więzienia.
Na oficjalnej stronie internetowej agencji informacyjnej BiełTA zaledwie dzień po rozpoczęciu procesu Alesia Bialackiego ukazał się artykuł oczerniający szefa Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna" i wiceszefa Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH). Autor przedstawił sądzonego jako człowieka pazernego, dla którego obrona praw człowieka była sposobem na wzbogacenie. Głosy solidarności z Bialackim płynące z całego świata państwowy komentator ocenia jako poparcie dla unikającego podatków oszusta. Szkalujące Bialackiego teksty wkrótce ukażą się w największych państwowych gazetach.
Formalnie Bialacki rzeczywiście jest oskarżony o niepłacenie podatków od środków gromadzonych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Władze w Mińsku dowiedziały się o nich dzięki pomocy Warszawy i Wilna. Wyciągi z kont, będących de facto kontami „Wiasny", stały się koronnym dowodem. „Wiasna", zdelegalizowana w 2003 r. za obserwowanie wyborów prezydenckich, nie może mieć konta. Bialacki próbuje udowodnić, że prokuratura niesłusznie uznała pieniądze za jego dochód osobisty, przekonuje, że były one wydawane na wykonywanie zadań statutowych organizacji, czyli pomoc prawną dla ofiar represji. Mogą to potwierdzić zagraniczni sponsorzy. Sąd wyklucza jednak możliwość uwzględnienia tego rodzaju dowodów.
– Obawiam się, że zapadnie surowy wyrok – mówi „Rz" współpracownik Bialackiego Uładzimir Chilmanowicz. Według niego nie tylko sparaliżuje to działalność jednej z najskuteczniejszych białoruskich organizacji broniących praw człowieka, lecz także będzie ciosem dla samej idei walki o te prawa.