Kolejne banki, w tym Barclays Capital, informowały wczoraj o wyprzedaży ze swojego portfela obligacji portugalskich. Ten kraj, który otrzymał od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej pakiet pomocowy w wysokości 78 mld euro, był dotychczas stawiany za wzór wprowadzania w życie uzgodnionych reform.
Teraz rating Portugalii jest na poziomie BBplus, w dodatku z perspektywą negatywną, a to oznacza, że może zostać jeszcze obniżony. Natychmiast zareagował rynek, a oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich wzrosło do 12,14 proc. Zdaniem Fitcha wprowadzane oszczędności nie przyniosły efektów. Zwiększa się zadłużenie gospodarki, a dane makroekonomiczne nie odzwierciedlają postępu w reformach. Inna agencja – Standard & Poor's – obcięła swoją ocenę Portugalii dwukrotnie w marcu 2011. Moody's jeszcze w czerwcu uznał portugalskie papiery za śmieci.
Rząd w Lizbonie prowadzi program oszczędnościowy wynegocjowany przez poprzedników. Deficyt budżetowy ma spaść z 9,8 proc. w 2010 r. do 5,9 w 2011 i 4,5 proc. w 2012 oraz do unijnego celu 3 proc. w 2013 r. Dług publiczny ma sięgnąć 100,8 proc. PKB w tym roku i wzrosnąć do 106,8 proc. w 2012, by potem zacząć spadać. W 2010 r. wyniósł 93,3 proc. PKB. Zdaniem Fitcha ten scenariusz nie jest już realny i w tym roku dług wyniesie 110 proc. PKB, w 2013 zaś wzrośnie jeszcze do 116 proc., bo gospodarka się kurczy.
Agencja przyznaje, że deficyt budżetowy rzeczywiście będzie na poziomie wyznaczonym przez KE i MFW. Tyle że największe cięcia, zwłaszcza emerytur i zarobków w sektorze publicznym, przypadają na przyszły rok i mają być warte 4,4 proc. PKB. Takiego samego zdania jest MFW i Portugalczycy nie mieli problemów z wypłatą kolejnej transzy pomocy 8 mld euro.
Przeciwko tym cięciom i oszczędnościom protestowali wczoraj Portugalczycy na ulicach. Kraj stanął. Nie funkcjonował transport, zamknięte były urzędy publiczne i szkoły, unieruchomione porty. Był to pierwszy strajk generalny w Portugalii od ponad roku. Ale według ekonomistów największym problemem gospodarki nie jest dług, ale słaby wzrost, który w 2011 r. wyniesie niespełna