Szwedzi w Etiopii

Szwedzkie więzienia słyną z wyjątkowo łagodnego reżimu. Czy dwaj Szwedzi przeżyją w afrykańskiej celi

Publikacja: 28.12.2011 00:44

Johana Perssona i Martina Schibbyea oskarżono m.in. o wspieranie organizacji terrorystycznej

Johana Perssona i Martina Schibbyea oskarżono m.in. o wspieranie organizacji terrorystycznej

Foto: AFP

Prawdziwie drakońskim wyrokiem zakończyła się wczoraj rozprawa przeciwko dwóm szwedzkim reporterom Johanowi Perssonowi i Martinowi Schibbye, którzy zostali zatrzymani w Etiopii. Surowość kary – 11 lat pozbawienia wolności – jest bezprecedensowa.

Dziennikarzy oskarżono o wspieranie organizacji terrorystycznej oraz nielegalne przekroczenie granicy. Szwedzkie MSZ uznało wyrok za „niesprawiedliwy" i, domagając się uwolnienia skazanych, zapewnia, że uczyni wszystko, by sprowadzić dziennikarzy do domu.

Jak w afrykańskich warunkach przetrwają Europejczycy? – Stanie się cud, jeśli na coś nie zachorują – mówi „Rz" Urlika Bergling z aresztu śledczego Krononberg w Sztokholmie. W zakładzie, w którym pracuje, lekarz odwiedza osadzonych trzy razy w tygodniu. To tylko część opieki, jakiej podlegają. – Odpowiednio kaloryczne posiłki, by nikt nie chodził głodny, serwowane przez więzienną kuchnię. Do tego pojedynczy pokój z telewizorem i radiem, oraz możliwość wypożyczenia laptopa, by móc przygotować się do procesu – wymienia Bergling.

Co natomiast czeka skazańca, który trafia do jednego z ponad stu więzień w Etiopii? Zdaniem obrońców praw człowieka – nawet śmierć. I to w warunkach, które urągają ludzkiej godności. Główny problem stanowią przepełnione cele. Na jednego więźnia przypada mniej niż dwa mkw. powierzchni. Bywa, że w jednej celi do snu kładzie się ponad dwieście osób – wynika z raportu Amnesty International z 2008 r. Ta ponura lista jest o wiele dłuższa. Nawet w głównych więzieniach opieka medyczna pozostawia wiele do życzenia. Nie inaczej jest z wyżywieniem, które skazaniec często musi sobie zapewnić sam. Na jego utrzymanie wydaje się średnio pięć centów dziennie.

Jednak nie tylko w Etiopii więzienia nie przypominają w niczym europejskich zakładów karnych. Z brutalnego traktowania i przeludnionych cel słyną zakłady karne w krajach Ameryki Południowej. W Rosji na jednym metrze kwadratowym tłoczy się nierzadko kilku więźniów. W wielu państwach afrykańskich w zakładach karnych pełno jest aresztantów czekających latami na proces. – Dostają niewystarczające racje żywnościowe, nie mają opieki medycznej. Często utrudnia im się dostęp do adwokata i kontakty z rodziną – podkreśla w rozmowie z „Rz" Aleksandra Minkiewicz, rzeczniczka Amnesty International Polska.

Nie dziwi zatem determinacja władz w Sztokholmie, które za wszelką cenę starają się uwolnić rodaków. Rozwiązania problemu nie ułatwia polityczne podłoże sprawy. Nie jest tajemnicą, że relacje między oboma krajami uległy pogorszeniu. Głośno było o Birtukan Mideski, opozycjonistce oskarżonej przez władze w Etiopii o zdradę stanu. Podważyła prawomocność wyborów prezydenckich w 2005 r., za co trafiła za kratki. Po ułaskawieniu udała się do Szwecji, gdzie publicznie powtórzyła zarzuty. Władze Etiopii, niezadowolone z postawy Skandynawów, w 2010 r. zapowiedziały nawet likwidację swojej ambasady w Sztokholmie.

AIe nie ma wątpliwości, że surowy wyrok na Szwedów ma związek z tendencją zaostrzania kar za wszelką działalność opozycyjną w Etiopii. Ostatnio aresztowano tam 150 osób pod zarzutem prowadzenia nielegalnej działalności politycznej.

Szwedzi dostali się na terytorium tego państwa z Somalii w czerwcu tego roku. Pomogli im w tym rebelianci z Narodowego Frontu Wyzwolenia Ogadenu (ONLF) walczący zbrojnie od lat o niezależność wschodniej prowincji Etiopii. Reporterzy nie wiedzieli, że grupa została uznana w tym roku za organizację terrorystyczną. – Gdyby o tym wiedzieli, zrezygnowaliby z wyprawy do Ogadenu – zapewnia „Rz" Mats Larson, dziennikarz „Dagens Nyheter", który wrócił właśnie z procesu obu Szwedów w Addis Abebie. Liczyli, że w najgorszym razie zostaną wydaleni z Etiopii, co zdarzało się w przeszłości dziennikarzom z USA. Obaj reporterzy zostali umieszczeni w więzieniu w Addis Abebie. Przebywają w dwuosobowej celi, mają jednak tylko jedno łóżko i są stale narażeni na zarażenie różnymi chorobami, m.in. malarią i AIDS. Otrzymują wprawdzie lekarstwa przekazywane przez rodziny, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak długo taka sytuacja się utrzyma.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów m.gmiter@rp.pl p.jendroszczyk@rp.pl

Prawdziwie drakońskim wyrokiem zakończyła się wczoraj rozprawa przeciwko dwóm szwedzkim reporterom Johanowi Perssonowi i Martinowi Schibbye, którzy zostali zatrzymani w Etiopii. Surowość kary – 11 lat pozbawienia wolności – jest bezprecedensowa.

Dziennikarzy oskarżono o wspieranie organizacji terrorystycznej oraz nielegalne przekroczenie granicy. Szwedzkie MSZ uznało wyrok za „niesprawiedliwy" i, domagając się uwolnienia skazanych, zapewnia, że uczyni wszystko, by sprowadzić dziennikarzy do domu.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019