Włoski parlament to 630 deputowanych, 350 senatorów wybieralnych i 7 dożywotnich, mianowanych przez prezydenta. W sumie – 987 osób. Niemcy, których jest o 20 mln więcej, mają w obu izbach tylko 691 parlamentarzystów.

We Włoszech o redukcji mówi się od 2007 r., gdy dzięki książce „Kasta" obywatele dowiedzieli się, że ich wybrańcy zarabiają najlepiej w UE (ok. 16 tys. euro miesięcznie) i cieszą się niewyobrażalnymi przywilejami. Szefowie dwóch największych, wrogich wobec siebie ugrupowań Ludu Wolności Silvia Berlusconiego i lewicowej Partii Demokratycznej wraz z szefem prawicowej koalicji Trzeci Biegun postanowili, że wreszcie przegłosują ustawę, która zmniejszy liczbę deputowanych do 500, a senatorów do 250. Zapowiedzieli też zmianę ordynacji wyborczej na taką, która położy kres wyłanianiu parlamentu w zaciszu partyjnych gabinetów. Wybory mają się odbyć na wiosnę przyszłego roku.

Komentatorzy podkreślają, że to, co było niemożliwe przez pięć lat, stało się proste po dwugodzinnej naradzie. Podejrzewają, że to reakcja wymuszona rosnącą niechęcią Włochów do polityków i polityki.