Sarkozy. Prawo i porządek

Prezydentowi w kampanii wyborczej pomaga strach Francuzów przed atakami islamskich radykałów

Aktualizacja: 31.03.2012 02:15 Publikacja: 31.03.2012 02:13

Nicolas Sarkozy podczas ostatnich wydarzeń ukazał się jako człowiek twardy, dla którego najważniejsz

Nicolas Sarkozy podczas ostatnich wydarzeń ukazał się jako człowiek twardy, dla którego najważniejsze jest bezpieczeń-stwo ludzi i kraju

Foto: AP, Michel Euler Michel Euler

Zgodnie z najnowszymi badaniami opinii publicznej przewaga Nicolasa Sarkozy'ego nad Francois Hollande'em stopniowo wzrasta. Po raz pierwszy wyprzedził go dwa tygodnie temu, a obecnie na urzędującego prezydenta głosowałoby 30 proc. wyborców, gdy na socjalistycznego kontrkandydata tylko 26 proc. Jeżeli tendencja się utrzyma, to Sarkozy może wygrać z Hollande'em już w pierwszej turze.

Pomogła strzelanina

Media i eksperci są zgodni: prezydentowi pomógł wstrząs społeczny po niedawnych dramatycznych wydarzeniach, kiedy to radykalny islamista zastrzelił trzech francuskich żołnierzy w Tuluzie i Montauban oraz nauczyciela i troje dzieci przed szkołą żydowską w Tuluzie. Francuzi przestraszyli się, że może to nie być odosobniony przypadek, że islamiści mogą zaatakować znów. Merah, który zabarykadował się w domu, skutecznie odpierał policyjne oblężenie przez dwie doby. Jak mógłby wyglądać kolejny atak?

Tymczasem Sarkozy energicznie działał, sprawiając wrażenie, że to dzięki jego kierownictwu udało się całą sprawę zakończyć bez większego przelewu krwi. Ukazał się jako człowiek twardy, dla którego najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi i kraju.

W przeszłości już raz prezentował twarde stanowisko, dowodząc, że najważniejsze są „prawo i porządek". Było to wówczas, gdy sprawował urząd ministra spraw wewnętrznych.

Od dróg po imigrantów

Po raz pierwszy został szefem MSW w 2002 roku. Dał się poznać jako bardzo aktywny minister. Bardzo szybko rozpoczął walkę z piratami drogowymi, zarówno na forum legislacyjnym, jak i poprzez zakup i montaż ogromnej liczby radarów na drogach oraz wielką kampanię propagandową.

Po krótkiej przerwie (2004 – 2005 r.), gdy kierował resortem finansów, znów przejął MSW. Wówczas, po zamieszkach jesienią 2005 r., skupił swą uwagę na imigrantach.

Zamieszki wybuchły po śmierci dwóch młodych ludzi z niewielkiej gminy pod Paryżem, którzy uciekając przed policją, skryli się do stacji elektrycznej. Rozprzestrzeniły się na przedmieścia francuskiej stolicy i inne miasta. Brali w nich udział głównie imigranci, zwłaszcza Arabowie. Spalili setki samochodów, niszczyli sklepy. Sarkozy ogłosił politykę „zero tolerancji" dla uczestników zamieszek, określając ich mianem „hołoty" i „gangsterów". Zaproponował wprowadzenie kontroli imigrantów, co zostało błyskawicznie zarządzone przez premiera Dominique'a de Villepina.

– W oczach konserwatywnych wyborców Sarkozy zawsze w miarę dobrze radził sobie z imigrantami. Udało mu się wykorzystać nadarzające się okazje, żeby pokazać, jaki jest twardy i nieustępliwy. Prawicowy elektorat, który na stanowisku prezydenta chciałby mieć ascetę, był bardziej rozczarowany jego stylem życia i niejasnymi powiązaniami niż kierunkiem jego polityki – powiedział „Rz" francuski politolog, profesor Georges Mink. – Choć od czasu morderstw w Tuluzie jego notowania rosną, to trwają spory, czy ten wzrost poparcia jest wynikiem zamachów, czy słabością przeciwników – dodał.

Syn Węgra i greckiej Żydówki

Paradoksalnie ojciec walczącego z niebezpiecznymi imigrantami prezydenta Francji to węgierski arystokrata, Pal Istvan Ernő Sarközy, matka zaś, Andrée Jeanne Mallah, jest pochodzenia grecko-żydowskiego. Trzeba zresztą oddać mu sprawiedliwość: jeszcze jako szef MSW wspierał budowę nowych meczetów, apelował o wsparcie finansowe, co również przysporzyło mu krytyki.

– Sarkozy jest republikaninem i demokratą, któremu od czasu do czasu zdarza się przekroczyć granicę dopuszczalnego dyskursu, ale nie sądzę, żeby jego antyimigrancka retoryka z kampanii wyborczej przełożyła się na działania po zwycięstwie – twierdzi profesor Mink.

Pytanie, czy ostra walka o bezpieczeństwo rzeczywiście Sarkozy'emu pomoże? – Francuzi zazwyczaj nie przywiązują wielkiej wagi do kwestii związanych z bezpieczeństwem. W sondażach pierwsze miejsca zawsze zajmują sprawy ekonomiczne i socjalne, bezpieczeństwo jest daleko w tyle – mówił „Rz" Bernard Guetta, dziennikarz i politolog. – Sarkozy po zamachach w Tuluzie stara się skupiać na bezpieczeństwie uwagę elektoratu, ale w normalnych warunkach na pewno wielu głosów by nie zyskał – dodał.

Siła Francji

Oprócz „prawa i porządku" wewnątrz kraju Sarkozy chce też wzmocnienia Francji na zewnątrz. W lutym, gdy ogłosił, że ubiega się o reelekcję, podkreślił, że chce „odbudować siłę Francji". – Francja jest tarczą dla każdego z nas – mówił. Wskazywał, że to Francja powinna „podejmować decyzje, dokonywać wyborów, które umiejscowią ją w tym nowym świecie". Jeśli tak nie będzie, wówczas Francuzi zostaną owej tarczy pozbawieni.

– Hollande mówi Francuzom: wybierzcie mnie, a pomogę wam ocalić kraj. Sarkozy natomiast mówi im: pomóżcie mi wygrać wybory, a ja ocalę kraj – podkreśla w rozmowie z „Rz" Dominique Moisi, politolog. Jego zdaniem jest to ogromna różnica. – Sarkozy stylizuje się na nowego Napoleona, jest energiczny, stara się wytworzyć wrażenie, że poradzi sobie ze wszystkimi problemami. Przekłada się to na politykę zagraniczną, w której czasem forsuje pomysły w sposób arogancki i upokarza mniejsze kraje UE. Ale spora część francuskich wyborców lubi taki styl uprawiania polityki – wskazuje. Tyle że akurat to hasło z początku niespecjalnie Sarkozy'emu pomogło. Ale może pomóc teraz, po Tuluzie.

Ambitny pracoholik

– Jest hiperaktywny, jest ambitny, ciężko pracuje. To pracoholik, nigdy nie odpoczywa – mówiła cytowana przez BBC Anita Hausser, która napisała biografię Sarkozy'ego. Z pewnością prezydent Francji jest też człowiekiem, do którego żaden Francuz nie podchodzi bez emocji. Jeśli emocje pozytywne wygrają, to wygra i on.

Zgodnie z najnowszymi badaniami opinii publicznej przewaga Nicolasa Sarkozy'ego nad Francois Hollande'em stopniowo wzrasta. Po raz pierwszy wyprzedził go dwa tygodnie temu, a obecnie na urzędującego prezydenta głosowałoby 30 proc. wyborców, gdy na socjalistycznego kontrkandydata tylko 26 proc. Jeżeli tendencja się utrzyma, to Sarkozy może wygrać z Hollande'em już w pierwszej turze.

Pomogła strzelanina

Media i eksperci są zgodni: prezydentowi pomógł wstrząs społeczny po niedawnych dramatycznych wydarzeniach, kiedy to radykalny islamista zastrzelił trzech francuskich żołnierzy w Tuluzie i Montauban oraz nauczyciela i troje dzieci przed szkołą żydowską w Tuluzie. Francuzi przestraszyli się, że może to nie być odosobniony przypadek, że islamiści mogą zaatakować znów. Merah, który zabarykadował się w domu, skutecznie odpierał policyjne oblężenie przez dwie doby. Jak mógłby wyglądać kolejny atak?

Tymczasem Sarkozy energicznie działał, sprawiając wrażenie, że to dzięki jego kierownictwu udało się całą sprawę zakończyć bez większego przelewu krwi. Ukazał się jako człowiek twardy, dla którego najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi i kraju.

W przeszłości już raz prezentował twarde stanowisko, dowodząc, że najważniejsze są „prawo i porządek". Było to wówczas, gdy sprawował urząd ministra spraw wewnętrznych.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019