Kreml stawia na szpiegów

Kolejne wpadki ukazują olbrzymią skalę rosyjskiej agentury na Zachodzie

Aktualizacja: 07.04.2012 13:07 Publikacja: 07.04.2012 00:36

Kreml stawia na szpiegów

Foto: ROL

Chociaż Wielka Brytania już kilka lat temu ostrzegała, że na jej terenie działa tylu rosyjskich szpiegów co w czasach zimnej wojny, liczba wykrywanych przypadków szpiegostwa budzi coraz większe zdumienie ekspertów. Nie ma praktycznie miesiąca, aby w którymś z zachodnich krajów nie namierzono szpiega Moskwy.

Pod koniec 2011 roku za szpiegostwo na rzecz Rosji skazano holenderskiego pilota Chrisa Vanekera. Na początku marca tego roku na lotnisku w Tallinie aresztowano wysokiego rangą pracownika służb bezpieczeństwa Alieksieja Dressena, gdy przekazywał kopertę z tajnymi informacjami swojej żonie wybierającej się w podróż do Moskwy.

Sprawa przypomniała skandal z 2008 roku, kiedy w Estonii zatrzymano szefa departamentu bezpieczeństwa w Ministerstwie Obrony Hermana Simma, który przekazywał Rosjanom tajemnice NATO, wyrządzając ogromne szkody Sojuszowi.

Nie ucichły jeszcze echa skandalu w Estonii, a na początku kwietnia schwytano kolejnego rosyjskiego szpiega. Tym razem w Holandii. Zdaniem mediów chodzi o 60-letniego Raymonda Poeteraya, który od 2008 roku był holenderskim wicekonsulem w Hongkongu.

Śledczy są przekonani, że Poeteray przekazywał informacje Andreasowi i Heidrun Anschlagom, małżeństwu Austriaków, które zostało aresztowane w Niemczech w październiku 2010 roku. To za ich pośrednictwem informacje miały trafiać do Rosji.

Przestarzały odbiornik

Zdemaskowanie Anschlagów zdumiało ekspertów. Para w średnim wieku mieszkała na przedmieściach Marburga, gdzie nie było zbyt wiele do szpiegowania. W czasie, kiedy komandosi wtargnęli do ich domu, pani Heidrun odsłuchiwała zakodowane wiadomości na odbiorniku, który pamiętał czasy zimnej wojny. Niewykluczone, że małżonkowie mieli już dawno za sobą czasy szpiegowskiej świetności, ale centrala postanowiła dalej korzystać z ich usług jako skrzynki kontaktowej.

Namierzenie Anschlagów, a potem holenderskiego dyplomaty było możliwe dzięki informacjom zdobytym od grupy dziesięciu szpiegów aresztowanych w USA w lecie 2010 roku. Należała do niej słynna już Anna Chapman, która po powrocie do Rosji stała się medialną gwiazdą i ulubienicą Władimira Putina – byłego agenta KGB. Rozbicie siatki, która bezkarnie działała na Zachodzie od lat 90., włączyło dzwonki alarmowe w wielu stolicach.

– Służby specjalne w wielu krajach zdają sobie sprawę z zagrożenia. Ale co z tego,  że wykrywają szpiegów, kiedy władze starają się wyciszać takie przypadki, aby nie psuć relacji z Moskwą. To demoralizujące dla służb – mówi „Rz" Edward Lucas, dziennikarz tygodnika „Economist" i autor wydanej właśnie w Wielkiej Brytanii książki „Deception, Spies, Lies and How Russia Dupes the West".

Otwarty Zachód

Kiedy na początku roku w Kanadzie aresztowano oficera marynarki Jeffreya Delisle'a za narażanie bezpieczeństwa państwa, władze nie ujawniły, dla kogo podejrzany miał pracować. W tym samym czasie rosyjską ambasadę w Ottawie opuściło jednak co najmniej czterech dyplomatów. Rosja zaprzeczyła, że zostali wydaleni , a kanadyjskie władze konsekwentnie odmawiają komentarza. Mimo to kanadyjskie media uznały to za największy skandal szpiegowski od pół wieku.

– Obawiam się, że to, co widzimy, to wierzchołek góry lodowej. Rosyjskie służby działają równie bezwzględnie jak w czasach zimnej wojny. Teraz jednak wykorzystują to, że po upadku ZSRR zachodnie społeczeństwa stały się wyjątkowo otwarte – mówi Edward Lucas.

W czasach ZSRR szpiegostwem zajmowało się KGB i wojskowy wywiad zagraniczny GRU. Zdaniem dziennikarzy śledczych Andreja Soldatowa i Iriny Borogan, założycieli portalu Agentura.ru, dziś Rosja ma o wiele bardziej rozbudowaną siatkę. W zachodniej Europie i USA działa Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR). Jak dawniej funkcjonuje wywiad wojskowy GRU. KGB zostało zastąpione przez FSB, które działa głównie wewnątrz Rosji i na terenie byłych republik sowieckich, ale także w Pakistanie czy Afganistanie. Rozbudowane służby szpiegowskie mają skutecznie walczyć o utrzymanie dawnej strefy wpływów i powstrzymywać ekspansję NATO. Po przejęciu władzy przez Władimira Putina zostały wzmocnione proporcjonalnie do rosnących ambicji Rosji na arenie międzynarodowej.

– Rosyjskie służby w czasach zimnej wojny były rozbudowane na nieporównanie większą skalę niż dzisiaj. Były też dużo lepiej wyszkolone, a na ich działanie przeznaczano gigantyczne środki. To, co jest zauważalne dziś, to wzmocnienie agentury w stosunku do lat 90., kiedy była zaniedbywana i niedofinansowana  – przekonuje „Rz" Paweł Bajew, ekspert Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo (PRIO).

Gęsta sieć

Rosyjscy szpiedzy mają zdobywać m.in. informacje, które  wzmacniają kartę negocjacyjną Kremla w sprawach energetyki czy bezpieczeństwa. Informacje przekazywane przez estońskiego „kreta" z MON na temat tarczy antyrakietowej mogły pomóc Rosjanom pogrzebać pierwszą wersję projektu, z której wycofał się prezydent USA Barack Obama.

Od rosyjskich szpiegów roi się też w biznesie i ośrodkach badawczych. Ich zadaniem jest wykradanie informacji i technologii, które mogą pomóc Rosji nadrobić zaległości wobec Zachodu. Głęboko infiltrowane są prawdopodobnie również międzynarodowe instytucje, takie jak OBWE czy Rada Europy, w której Rosja wykorzystuje swoje członkostwo do obrony przed zarzutami o łamanie praw człowieka. A także centra naukowe i uniwersytety, gdzie podobnie jak w czasach ZSRR opłacani przez Kreml naukowcy występują w obronie rosyjskich interesów.

– Ta sieć oplata najwyższe kręgi władzy w wielu krajach. Widać to po ilości polityków, którzy po zakończeniu służby dla swojego kraju znajdują lukratywne posady w rosyjskich firmach. Powstaje pytanie: w czym interesie działali – mówi Edward Lucas.

Najbardziej jaskrawym przypadkiem pozostaje gazociąg północny, który udało się zbudować dzięki przeciągnięciu na stronę Kremla byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i byłego premiera Finlandii Paavo Lipponena.

Tam, gdzie zawodzi lobbing i przekupstwo, rosyjskie służby sięgają po stare metody: szantaż, zastraszanie i... uwodzenie. Wiceszef biura kontrwywiadu USA Frank Figluzzi przyznał właśnie, że jedna z kobiet należących do zdemaskowanej w USA siatki nawiązała zażyłe kontakty z przedstawicielem administracji Baracka Obamy. Już wiadomo, że chodziło o Cyntię Murphy, która utrzymywała bliską znajomość z Alanem Patricofem, odpowiedzialnym za zbieranie funduszy na kampanię.

– Rosjanie mogli długo działać bezkarnie, bo Zachód skupił się na ściganiu islamskich ekstremistów. Kiedy kraje demokratyczne uświadomiły sobie wreszcie zagrożenie ze strony Rosji, z łatwością zaczęły rozbijać szpiegowskie siatki. To ukazało poważne braki w wyszkoleniu rosyjskich agentów, a nawet sporą dozę amatorszczyzny – uważa Paweł Bajew.

– Rosyjska siatka jest tak wielka, że nawet nie odczuła tych strat. Gdyby Brytyjczycy stracili dziesięciu szpiegów w jednym kraju, byłby to koniec ich agentury – mówi Lucas.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019