Tysiące ludzi żądało na ulicach Moskwy odejścia Władimira Putina z Kremla i przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Według policji demonstrujących było około 10 tysięcy, według opozycji nawet 100 tysięcy, ale to i tak znacznie mniej, niż zapowiadano. Miał to być Marsz Milionów.
Opozycja zwołała wiec na placu Błotnym. „Rosja bez Putina!" – skandowali demonstranci. Do ubrań przypięli białe wstążki: symbol protestów przeciw sfałszowaniu grudniowych wyborów do Dumy. Przywódca Lewego Frontu Siergiej Udalcow nawoływał do „akcji siedzącej", prosząc rodaków, by zostali na placu do dzisiejszego zaprzysiężenia Putina na urząd prezydenta. Podczas wiecu doszło do starć opozycji z policją. Do aresztu trafiło kilkanaście osób chcących przedrzeć się przez kordon policji w kierunku Kremla.
W obronie Putina stanął patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl. Zaapelował do wiernych, by nie „ulegali pokusom i pustym frazesom tych, którzy chcą rozdzielić społeczeństwo". Dziś zwierzchnik rosyjskiego prawosławia pobłogosławi następcę odchodzącego Dmitrija Miedwiediewa na najwyższy urząd w państwie.
Kreml gorączkowo przygotowywał się do dzisiejszej inauguracji. Po raz pierwszy w historii niepodległej Rosji uroczystość zaprzysiężenia będzie transmitowana przez sześć stacji telewizyjnych. Moskwa spodziewa się ponad tysiąca gości. Na liście najbardziej oczekiwanych są m.in. były włoski premier Silvio Berlusconi, były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, a także były gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger. Internauci apelowali do tego ostatniego, by zignorował zaproszenie. Putin zostanie prezydentem Rosji po raz trzeci. Po zmianach wprowadzonych przez Dumę do konstytucji w 2008 roku jego obecna prezydentura wydłużyła się z czterech do sześciu lat.
Odchodzący Dmitrij Miedwiediew zajmie jego miejsce na stanowisku premiera.