W sobotę i niedzielę Egipcjanie udali się do urn, by wybrać prezydenta kraju i zakończyć okres przejściowy trwający od czasu obalenia dyktatury Mubaraka w lutym 2011 r. Tymczasem po zeszłotygodniowej decyzji Trybunału Konstytucyjnego kwestionującego zgodność wcześniejszych wyborów parlamentarnych z ustawą zasadniczą może się okazać, że zwycięzca elekcji obejmie stanowisko w warunkach próżni politycznej, nie znając swych prerogatyw w roli głowy państwa. Zniechęcenie wyborców wywołują też osoby kandydatów.
Mohamed Mursi, kandydat Bractwa Muzułmańskiego, postrzegany jest jako konserwatysta, który zdaniem liberałów będzie opowiadał się za islamizacją Egiptu. Zaś jego przeciwnik Ahmed Szafik, ostatni premier epoki Mubaraka, traktowany jest jako człowiek wojskowej ekipy rządzącej, która usilnie forsuje jego kandydaturę, by zachować wpływy. Egipt „ma wybór pomiędzy wojskowym, który przerwał rewolucję, i Muzułmańskim Bratem, który ją zmarnował" – napisał w niedzielę komentator niezależnego dziennika „al Watan".
Perspektywa wyboru mniejszego zła i rozczarowanie przegraną kandydatów centrowych w pierwszej turze wyborów skłania wielu wyborców do pozostania w domu. W sobotę frekwencja wyniosła ok. 20 proc., nawet mimo przedłużenia czasu otwarcia lokali wyborczych o godzinę z powodu wyjątkowego upału. Egipski Związek Prawników twierdzi, że w rzeczywistości frekwencja mogła być jeszcze niższa. W niedzielę zainteresowanie wyborami nadal było dość słabe.
Przewodniczący krajowej komisji wyborczej Faruk Sultan stwierdził, że doszło do drobnych incydentów. Podkreślił, że „jedna ze stron częściej naruszała ciszę wyborczą", choć nie wyjaśnił, kogo ma na myśli.
Brak miarodajnych sondaży powoduje, że prognozowanie wyniku egipskich wyborów jest bardzo trudne. Tym bardziej że możliwość rozwiązania parlamentu rozwścieczyła w ostatnich dniach Bractwo Muzułmańskie i skłoniła jego aktywistów do usilnego mobilizowania wyborców. Z drugiej strony część liberalnie nastawionych Egipcjan gotowa była głosować na „felula" („wszetecznik" – pogardliwe określenie zwolenników mubarakowskiej Narodowej Partii Demokratycznej) Szafika tylko po to, by nie dopuścić do zwycięstwa islamisty.