Do uprowadzenia przyznała się jedna z grup rebeliantów o nazwie Brygada Męczennika Al Baara. 48 pielgrzymów zostało porwanych w czasie podróży na lotnisko w sobotę w Damaszku. W niedzielę porywacze przedstawili wideo świadczące o tym, że Irańczycy żyją.
Utrzymują, że wśród pielgrzymów znajdują się pasdarani, czyli Strażnicy Rewolucji, irańskiej policji ideologicznej. Jest to poważny problem dla władz w Damaszku, dla których harmonijna współpraca z Teheranem jest jedną z gwarancji przetrwania.
Tymczasem szyicki Iran jest postrzegany jako wróg przez w większości sunnickich rebeliantów. Jednak nie tylko z przyczyn religijnych, lecz z racji wsparcia, jakiego udziela reżimowi Baszira Asada. Teheran zaopatruje siły reżimowe w broń i jest mentorem szyickiego Hezbollahu działającego w Libanie.
Większość uprowadzonych w ostatnich kilku miesiącach 33 obywateli Iranu powróciło do kraju po mediacji Turcji, która używa swych wpływów wśród wspieranych przez siebie grup rebelianckich. Zdaniem Ankary incydenty te mogą jeszcze bardziej zaostrzyć podziały religijne w Syrii, czego chce uniknąć. Szyicka mniejszość w Syrii liczy ok. 12 proc. Są to alawici, sekta szyizmu. Tego wyznania jest klan prezydenta Asada oraz zdecydowana większość elity politycznej i wojskowej Syrii.
Reżimy Syrii oraz Iranu współpracują od dawna. Z ostatniego raportu ONZ, do którego dotarła agencja Reuters, wynika, że Syria jest odbiorcą nielegalnych transportów broni z Iranu. Teheran pomaga Syrii w łagodzeniu skutków międzynarodowych sankcji gospodarczych, zaopatrując reżim w Damaszku w ropę. Czyni to za pomocą niewielkich tankowców pływających pod różnymi flagami.