Konwencja nie pomogła Romneyowi

Nawet guru konserwatywnych publicystów w USA nie zostawił suchej nitki na konwencyjnym wystąpieniu Mitta Romneya. A będzie jeszcze gorzej.

Publikacja: 04.09.2012 13:07

Mitt Romney

Mitt Romney

Foto: AFP

Według sondaży przeprowadzonych już po zakończonej w czwartek konwencji Republikanów Romney zyskał 2-3 punkty procentowe. Ten – jak nazywają owo zjawisko sondażowe politolodzy - „podskok" jest jednak wyjątkowo marny. Romney mógłby mówić o sukcesie, gdyby „podskok" wyniósł co najmniej 6-8 proc.

Nie ma bowiem wątpliwości, że „podskok", jaki uzyska Barack Obama po rozpoczynającej się dziś w nocy konwencji Demokratów, przebije „podskok" Romneya. Nie tylko dlatego, że organizując swoją konwencję Demokraci z założenia mają przewagę – mogą odpowiadać na zarzuty Republikanów, a jak wiadomo, w polityce ten ma rację, kto mówi ostatni.

Obama odbije się w sondażach również dlatego, że wystąpienie Romneya na konwencji w Tampie było wyjątkowo słabe. Jedynie 38 proc. Amerykanów uznało je za „dobre" lub „doskonałe". To najsłabszy wynik od lat 70. Nawet wystąpienie Johna McCaina na konwencji w 2008 r. - uważane za wyjątkowo kiepskie – zyskało aprobatę ponad 40 proc. oglądających je widzów.

Romneya za wystąpienie i w ogóle za złe przygotowanie konwencji krytykują wszyscy, włącznie z politykami i komentatorami związanymi z Partią Republikańską. Bill Kristol, niezwykle wpływowy publicysta konserwatywny, powiedział w przychylnej Romneyowi telewizji Fox News, że o ile „Romney wykonał niezłą robotę krytykując Obamę, to poszło mu o wiele gorzej w przekonywaniu wyborców, dlaczego to akurat on powinien być prezydentem".

Kristol, podobnie jak wielu innych komentatorów, skrytykował też Romneya za to, że w swym wystąpieniu w ogóle nie wspomniał o wojnie w Afganistanie, a wojnie z terroryzmem poświęcił generalnie bardzo mało czasu. Potwierdza to obawy tych politologów w USA, którzy uważają, że brak doświadczenia Romneya i jego kandydata na wiceprezydenta Paula Ryana w sprawach polityki zagranicznej może poważnie naruszyć ich wizerunek wśród wyborców. I to mimo że polityka zagraniczna i bezpieczeństwo narodowe nie są głównym tematem tegorocznej kampanii.

Obama ma więc na rozpoczynającej się właśnie konwencji proste zadanie – musi nie popełnić większych błędów i musi zdecydowanie więcej mówić o sobie i swych planach na drugą kadencję, niż o Romneyu. Musi też wspomnieć o Afganistanie i bezpieczeństwie narodowym pokazując, że w przeciwieństwie do swego rywala on orientuje się, jak skomplikowana jest praca prezydenta.

I niemal na pewno takie też wystąpienie szykują Obamie jego doradcy.

Jeśli coś zagraża konwencji Demokratów, to zaplanowana na piątek publikacja nowych danych o bezrobociu. Jeśli pójdzie ono ostro w górę, wiadomość ta "przykryje" doniesienia z konwencji. Mówił o tym otwarcie dwa dni temu były konserwatywny kandydata na prezydenta Newt Gingrich:

Według sondaży przeprowadzonych już po zakończonej w czwartek konwencji Republikanów Romney zyskał 2-3 punkty procentowe. Ten – jak nazywają owo zjawisko sondażowe politolodzy - „podskok" jest jednak wyjątkowo marny. Romney mógłby mówić o sukcesie, gdyby „podskok" wyniósł co najmniej 6-8 proc.

Nie ma bowiem wątpliwości, że „podskok", jaki uzyska Barack Obama po rozpoczynającej się dziś w nocy konwencji Demokratów, przebije „podskok" Romneya. Nie tylko dlatego, że organizując swoją konwencję Demokraci z założenia mają przewagę – mogą odpowiadać na zarzuty Republikanów, a jak wiadomo, w polityce ten ma rację, kto mówi ostatni.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019