Zmierzch czy powrót zdrady

Parafrazując słynne sformułowanie Tołstoja, ludzie lojalni wobec swego kraju są wierni w jednakowy sposób. Walczą w siłach zbrojnych, płacą podatki i idą do urn w dniu wyborów. Natomiast pośród nielojalnych każdy staje się zdrajcą na swój własny sposób

Publikacja: 15.09.2012 01:01

Hitler zmienił prawo w megalomańskim przekonaniu, że cały świat jest mu winien lojalność

Hitler zmienił prawo w megalomańskim przekonaniu, że cały świat jest mu winien lojalność

Foto: Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy

Red

Fragmenty tekstu z archiwum tygodnika "Plus Minus"

Dlaczego pojęcie zdrady wydaje się na wymarciu w niektórych krajach, a odżywa w innych? Szukając odpowiedzi na to pytanie, warto sięgnąć do historii. Angloamerykańska kategoria zdrady, po raz pierwszy zdefiniowana w XIV w. przez parlament angielski, obejmuje szerokie spektrum czynów zagrażających Koronie. Sama myśl o zabiciu króla, określona jako spiskowanie myślą lub czynem, podlegała karze śmierci. Dorzucono do tego fałszowanie pieniądza i gwałt popełniony na królowej (czyli zbrodnię skalania dynastii domieszką obcej krwi), aby nic nie zagrażało bezpieczeństwu bitego przez monarchę pieniądza ani jego rodu.

Głównym zarzutem w oskarżeniu o zdradę było prowadzenie wojny przeciw królowi - z pewnym zastrzeżeniem ograniczającym kwalifikację tego przestępstwa. Zdrajcą może być tylko ten, kto był zobowiązany do lojalności. Francuzi nie mieli tego obowiązku wobec angielskiej Korony: podlegali mu tylko Anglicy. Zatem jedną z przesłanek zaistnienia zdrady, uznawaną praktycznie wszędzie, jest to, że tylko obywatele i osoby mające w danym państwie miejsce stałego pobytu mogą dopuścić się zdrady. Ten, kto rozmyślnie zabija cudzoziemca, jest winien morderstwa. Natomiast z samej definicji wynika, że osoba niezobowiązana do lojalności wobec obcego państwa nie może popełnić zdrady.

Amerykanie, którzy podpisali Deklarację Niepodległości, będąc obywatelami brytyjskimi, byli winni zdrady jako prowadzący wojnę przeciw królowi Jerzemu III. Zrozumiałe, że wywalczywszy niepodległość i uniknąwszy ścigania, ograniczyli czternastowieczną definicję. O tym, czy i w jakim zakresie obawiali się zdrady, świadczy zapis w amerykańskiej konstytucji, który ogranicza zbrodnię zdrady do prowadzenia wojny i do słynnego sformułowania zaczerpniętego ze starej angielskiej ustawy: "trwanie przy wrogu, udzielanie mu pomocy i otuchy".

To sformułowanie jest wystarczająco szerokie, by pomieścić praktycznie każde działanie sprzyjające obcemu państwu, lecz Amerykanie niechętnie korzystają z własnej, niezwykle pojemnej definicji zdrady. Świadczy o tym dyskusja na temat zasadności postawienia przed sądem Johna Walkera, Kalifornijczyka, który walczył w Afganistanie po stronie Talibów. Nie ulega wątpliwości, że Walker trwał przy wrogu, udzielając mu znacznie większego wsparcia niż tylko pomocy i otuchy - a mimo to Amerykanie nie palą się do napiętnowania go jako zdrajcy. Być może zostanie skazany na karę więzienia za udzielanie pomocy terrorystom, lecz jego przeniewierstwo nie budzi szczególnej niechęci. Bezpieczne państwa nie boją się nielojalności. To państwa niemające poczucia bezpieczeństwa są bardziej wyczulone na niewierność. Związek Radziecki, państwo o wątłej legitymacji, zawsze bał się nielojalności. Nazywano ją zdradą ojczyzny, rozciągając tę kategorię, należącą do języka wysokiej moralności, na pomniejsze przewiny, takie jak nielegalny wyjazd z kraju. Każdy, kto narażał wewnętrzne bezpieczeństwo Związku Radzieckiego, uznawany był za zdrajcę zasługującego na śmierć.

Gdy w 1970 r. grupa żydowskich dysydentów zawiązała spisek celem porwania samolotu, oskarżono ich o próbę zdrady. Dwóch organizatorów skazano na karę śmierci i dopiero pod wpływem protestów światowej opinii władze radzieckie złagodziły wyroki. Gdy Anatol Szczaranski rzekomo przekazał amerykańskiemu dziennikarzowi poufne materiały, został skazany za zdradę.

Historia Szczaranskiego pomaga zrozumieć sprawę Grigorija Pasko, skazanego po trwającym cztery lata procesie za przekazanie japońskiej telewizji informacji o tym, że rosyjskie wojska wrzucają odpady nuklearne do morza. Rosjanie zmodyfikowali komunistyczną definicję zdrady państwa, eliminując karę śmierci i zmieniając kwalifikację czynu na zdradę rządu - natomiast zachowali klauzulę, na której mocy każdy Rosjanin stwarzający zagrożenie dla międzynarodowego bezpieczeństwa państwa podlega oskarżeniu o zdradę. Zagrożenie dla bezpieczeństwa, tak jak rozumieją je Rosjanie, powstaje także wówczas, gdy dziennikarze zagraniczni piszą artykuły stawiające państwo rosyjskie w niekorzystnym świetle.

Doświadczenia Niemiec z kategorią zdrady obfitują w paradoksy, a mimo to mogą wskazywać kierunek przyszłej ewolucji. To, co uderza, gdy analizujemy obowiązujące dziś w Niemczech prawo, to pozorny brak przesłanki obywatelstwa. Każdy, czy to cudzoziemiec, czy Niemiec, kto stosuje siłę lub groźbę jej użycia, narusza ustawę zasadniczą - niemiecką konstytucję - popełnia Hochverrat (zdradę stanu).

Aż kusi, by uznać, że powojenne Niemcy, które mają dość nacjonalizmu rodem z epoki nazizmu, zrezygnowały z obowiązku lojalności wobec kraju. Tymczasem sprawa jest bardziej złożona. Hitler zmienił prawo w 1934 r. w megalomańskim przekonaniu, że cały świat jest mu winien lojalność. Niemniej, zastępując w powojennej poprawce do ustawy słowo Führer słowem "ustawa zasadnicza", współczesne Niemcy faktycznie zniosły zbrodnię zdrady. To prawda, że ciągle jeszcze stosuje się etykietę zdrady, lecz przestępstwo to jest dziś bliskie amerykańskiej koncepcji podżegania do rozruchów społecznych, a zachowanie tej kategorii ma zapobiegać obaleniu rządu przy użyciu siły.

Od angielskiego "króla", do amerykańskiej "republiki", rosyjskiej "ojczyzny", niemieckiej "konstytucji" - obiekt wymaganej lojalności zmienia się bezustannie. Być może zwycięży model niemiecki i wszyscy będziemy winni najwyższy szacunek i wierność nie przywódcy czy ojczyźnie, lecz zespołowi demokratycznych zasad. Z drugiej strony, wobec nasilających się obaw przed "wrogiem wewnętrznym", takim jak Pasko w Rosji czy brytyjscy, francuscy i, generalnie, europejscy muzułmanie, którzy walczyli w szeregach Talibów, powstaje pytanie, czy pojęcie zdrady jest martwe, czy może właśnie się odradza?

Październik 2002

Fragmenty tekstu z archiwum tygodnika "Plus Minus"

Dlaczego pojęcie zdrady wydaje się na wymarciu w niektórych krajach, a odżywa w innych? Szukając odpowiedzi na to pytanie, warto sięgnąć do historii. Angloamerykańska kategoria zdrady, po raz pierwszy zdefiniowana w XIV w. przez parlament angielski, obejmuje szerokie spektrum czynów zagrażających Koronie. Sama myśl o zabiciu króla, określona jako spiskowanie myślą lub czynem, podlegała karze śmierci. Dorzucono do tego fałszowanie pieniądza i gwałt popełniony na królowej (czyli zbrodnię skalania dynastii domieszką obcej krwi), aby nic nie zagrażało bezpieczeństwu bitego przez monarchę pieniądza ani jego rodu.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021