Mitt Romney przegrał te wybory z wielu powodów. Nie tylko z własnej winy – nie mógł przewidzieć, że huragan Sandy pomoże urzędującemu prezydentowi. Największym problemem kandydata republikanów był jednak... Mitt Romney.
Romney jest idealnym kandydatem na prezydenta gdzieś około roku 1980. Biały, bogaty, w doskonale skrojonych garniturach i w świetnie przyciętej fryzurze, jest przedstawicielem Ameryki, która odchodzi w przeszłość – Ameryki, o której losie decyduje białe rodziny mieszkające na bogatych przedmieściach i przemieszczające się dużymi autami pomiędzy galerią handlową a klubem tenisowym.
Romney przegrał na Florydzie (oficjalnych wyników w tym momencie nie ma, ale stan ten na 99 proc. przypadnie Obamie), bo na prezydenta zagłosowały tu tysiące wyborców latynoskich. Z tego samego powodu Romney przegrał Nowy Meksyk.
Na Obamę zagłosowali oczywiście wyborcy czarnoskórzy. A także mniejszości etniczne i seksualne. Oraz młodzi.
Partia Republikańska musi, jeśli chce w przyszłości realnie zawalczyć o Biały Dom, odzyskać te grupy wyborców. Czarnoskórzy Amerykanie już rozumieją, że ich głos może zdecydować o wszystkim i w następnych wyborach, bez względu na to czy któryś z kandydatów będzie miał czarny kolor skóry, stawią się tłumnie.