Nieznani sprawcy skradli postawiony 29 listopada przez działaczy białoruskiej filii Międzynarodowego Stowarzyszenia Memoriał krzyż upamiętniający zabitych na Białorusi w latach 1940–1941 oficerów Wojska Polskiego. Memoriał Kuropaty to miejsce, w którym mieszkańcy Białorusi stawiają krzyże i inne znaki upamiętniające ofiary zbrodni Stalina, niezależnie od tego, jakiej byli narodowości. W tym miejscu rozstrzelano przed wojną i podczas niej być może nawet ćwierć miliona osób.
Niedzielny incydent to już drugie w Kuropatach (do poprzedniej doszło miesiąc temu) zagadkowe zniknięcie pomnika oficerów Wojska Polskiego zamordowanych przez NKWD.
Białoruski badacz zbrodni komunistycznych, historyk Ihar Kuzniacou wskazuje winnego: nacjonalistów spod znaku Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii Białorusi (KCHP), której liderem jest przebywający od 1996 r. na emigracji, obecnie mieszkający w Warszawie były czołowy działacz ruchu narodowowyzwoleńczego i współtwórca niepodległościowego Białoruskiego Frontu Narodowego Zianon Paźniak.
– Następnego dnia po 29 października, kiedy ustawiliśmy pierwszy krzyż w miejscu, w którym doszło do aktu wandalizmu, spotkałem działaczy KCHP. Po tym, jak złożyłem na milicji doniesienie o zniknięciu krzyża, otrzymałem odpowiedź, że sprawców kradzieży nie udało się ustalić, a spotkani przeze mnie zwolennicy Paźniaka zaprzeczyli temu, że mają z tym związek – mówi „Rz” Ihar Kuzniacou.
Historyk jest przekonany, że milicja dostała polityczny rozkaz, aby nie ujawniać sprawców zniszczenia. – O tym jednak, że za zniknięciem krzyży mogą stać zwolennicy Paźniaka, świadczy reakcja samego przywódcy KCHP. Po ustawieniu przez Memoriał krzyża upamiętniającego polskich oficerów Paźniak mnie zaatakował. Dowodził, że w Kuropatach nie są pogrzebani żadni polscy oficerowie, a więc nie można tu postawić pomnika na cześć ich pamięci – podkreśla.