Julia Tymoszenko i Leonid Kuczma są przeciwnikami politycznymi od kilkunastu lat. Za jego prezydentury w 2001 r. opozycjonistka spędziła w areszcie 42 dni. Była wówczas jedną z organizatorek masowych protestów „Ukraina bez Kuczmy" po ujawnieniu przez jego ochroniarza taśm dotyczących porwania i zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadzego w 2000 r.
Oskarżała Kuczmę o współudział w zabójstwie Gongadzego. Walczyła przeciw niemu także podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 r. Kiedy została premierem, jedną z pierwszych jej decyzji było odebranie zięciowi Kuczmy Wiktorowi Pinczukowi huty Kryworiżstal.
W zeszłym roku Kuczma, cytowany przez ukraiński portal Glavred, twierdził, że współudział Tymoszenko w sprawie zabójstwa deputowanego Jewhena Szczerbania na lotnisku w Doniecku w 1996 r. jest „znaną sprawą". – Wszyscy od dawna wiedzieli o pieniądzach, które Tymoszenko przelewała na rachunki bankowe Pawła Łazarenki (byłego premiera), a on – zabójcom Szczerbania. Śledztwu przeszkodziła pomarańczowa rewolucja. Prokuratura zajmowała się tą sprawą, ale ludzie zaczęli wychodzić na ulice i bronić Tymoszenko, uważając ją za świętą – mówił Kuczma.
Na początku tego roku dowodził, że za jego prezydentury ukraińska prokuratura nie miała dowodów przeciw Tymoszenko i Łazarence w sprawie Szczerbania. Wczoraj, w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Rossija uznał, że prokuratura nie ma podstaw, by wszczynać sprawę karną przeciw Tymoszenko, a zarzuty „źle wpływają" na wizerunek Ukrainy na świecie.
– Były prezydent stanął w obronie Tymoszenko, bo należą do tej samej grupy – dniepropietrowskiej. Obecne władze to grupa donieckich. Kuczma zrozumiał, że z nimi dojść do porozumienia się nie da. Dlatego próbuje zjednoczyć szyki z przywódczynią opozycji – mówi „Rz" były doradca Kuczmy, politolog Ołeh Soskin.