Powodem decyzji było zauważenie gwałtownego wzrostu radioaktywności w wodach gruntowych pod elektrownią należącą do koncernu TEPCO. Nadzór radiologiczny obawia się, że wody prędzej czy później dostana się do okolicznych strumieni, a z nimi spłyną do morza. Tymczasem Japonia robi wszystko by zachować czystość łowisk, z których pochodzą ryby i owoce morza stanowiące podstawę posiłków Japończyków.
Według ujawnionego w środę raportu wyciek nastąpił pod drugim reaktorem elektrowni Fukushima I. Zawartość trytu w wodach gruntowych pod elektrownią wzrosła w ciągu kilku dni pięciokrotnie, a strontu trzykrotnie.
Stront-90 jest produktem rozszczepienia jąder atomów. Poziom tego izotopu w wodach gruntowych w elektrowni Fukushima I wzrósł 100-krotnie od końca zeszłego roku - powiedział mediom przedstawiciel Tepco Toshihiko Fukuda.
Koncern TEPCO zapewnia, ze skażona woda nie przedostaje się do morza.
Powtarzające się informacje o wyciekach z unieruchomionej dwa lata temu elektrowni świadczą o tym, że mimo uspokajających zapewnień władz kłopoty z Fukushimą prędko się nie skończą.