Generał Vo Nguyem Giap zmarł tydzień temu w wieku 102 lat. Uchodzi za największego dowódcę wojskowego w nowoczesnej historii swojego kraju, który prowadził siły wietnamskie do dwóch wielkich zwycięstw - przeciwko Francuzom i Amerykanom. Uroczystości rozpoczęły się w piątek opuszczeniem flag narodowych przed mauzoleum Ho Chi Minha, przywódcy Wietnamczyków w czasie wojen w drugiej połowie XX wieku. W sobotę po uroczystościach w siedzibie dowództwa sił pancernych wielki pochód odprowadził lawetę ze zwłokami generała na jego rodzinną wyspę Yen, gdzie w niedzielę odbędzie się właściwy pogrzeb. Weźmie w nim udział duża grupa weteranów wojen, w których Giap był ich naczelnym dowódcą.
Giap, syn prostego chłopa, rozpoczął działalność polityczną już w wieku 14 lat. Był zaangażowanym dziennikarzem, potem wstąpił do partii komunistycznej. W latach 30. znalazł się we francuskim więzieniu za działalność antykolonialną. Był jednym z organizatorów partyzantki Viet Minh, a potem armii wietnamskiej. W roku 1954 dowodził siłami, które pokonały Francuzów w bitwie pod Dien Bien Phu. W latach 60. i 70. kierował zakończoną sukcesem komunistów wojną z Amerykanami. Był ministrem obrony Wietnamu Północnego podczas wielkiej ofensywy Tet w 1968 r. Historycy wojskowości przypisują mu wielki talent organizacyjny, choć jednocześnie zarzucają mu, że poświęcał masy żołnierzy w atakach okupionych wielkimi stratami.
Dla Wietnamczyków pozostał jednym z największych bohaterów narodowych, mimo iż od 30 lat nie pełnił już żadnych istotnych funkcji. Niezależnie od partyjnej propagandy ludzie żegnają go ze szczerym zaangażowaniem, masowo uczestnicząc w uroczystościach żałobnych.