Parlament brytyjski zdecydował się wczoraj na krok precedensowy i przesłuchał publicznie szefów trzech najważniejszych służb: wywiadu MI6, kontrwywiadu MI5 oraz służby zajmującej się inwigilacją elektroniczną GCHQ. Wszystko przy otwartej kurtynie z udziałem kamer telewizyjnych. Tego jeszcze nie było. Transmisja była w zasadzie na żywo, z dwuminutowym opóźnieniem, aby wyeliminować przedostanie się na zewnątrz tajemnic. Nie było ich wcale.
Uwaga mediów koncentrowała się na Ianie Lobbmanie, szefie GCHQ. Jeszcze przed przesłuchaniem oświadczył, że z powodu ujawnienia wielu dokumentów wiadomo znacznie mniej o „ludziach pragnących nam zaszkodzić" niż przedtem. W parlamencie zapewniał, że służba, którą kieruje, nie narusza brytyjskiego prawa.
Aferą zajmują się parlamenty, gdy rządy koncentrują się na naprawie szkód politycznych
Wszyscy tłumaczyli zgodnie, że zadaniem służb jest ochrona obywateli przed takim zjawiskiem jak terroryzm, czego dowodem ma być fakt, iż w 2013 roku zginęło za granicą więcej Brytyjczyków niż w ostatnich siedmiu latach.
Brytyjska opinia publiczna obserwuje z dystansem całą debatę na temat podsłuchów, lecz traktuje całą sprawę z dużą dawką obojętności.