Wojna domowa w Kolumbii bliska końca?

Kolumbijskie media donoszą o przełomie w negocjacjach pokojowych z lewicową partyzantką FARC

Aktualizacja: 08.11.2013 11:14 Publikacja: 08.11.2013 11:07

Podczas toczących się od października 2012 r. w Hawanie rozmów delegacje rządu kolumbijskiego i marksistowskich partyzantów zdołały się porozumieć w najważniejszych punktach. Do rozstrzygnięcia pozostała kwestia uczestnictwa FARC w życiu politycznym jako normalna partia. Część "starych towarzyszy" z trudnością godzi się na porzucenie dogmatu o konieczności prowadzenia walki rewolucyjnej.

Wydaje się, że w tym tygodniu nastąpił przełom i porozumienie, które prasa i politycy nazywają "historycznym" jest w zasięgu ręki. Potwierdził to główny negocjator ze strony rządu Humberto de la Calle mówiąc, że "jesteśmy na progu nowego demokratycznego otwarcia". Chodzi o zgodę partyzantów na złożenie broni i udział w demokratycznych wyborach. Musiałoby się to oczywiście wiązać z amnestią dla bojowników.

Bardzo zainteresowany powodzeniem rozmów jest prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos bowiem zakończenie wojny domowej i osiągnięcie trwałego pokoju dałoby mu poważne szanse na reelekcję w maju przyszłego roku. Część kolumbijskich analityków uważa jednak, że prezydent jest naiwny wierząc lewakom, którzy nigdy nie dotrzymali zobowiązań.

W prasie krążą zdjęcia delegatów FARC w Hawanie, którzy z cygarami w zębach i szklaneczkami whisky w ręce uśmiechają się kpiarsko jakby dając do zrozumienia, że cały proces negocjacyjny to tylko zwodzenie rządu. Faktycznie - po roku rozmów w pełni uzgodniono jedynie dwa z sześciu pakietów spraw. W pozostałych punktach osiagnieto rzekomo "daleko idącą zgodność" jednak takie komunikaty powtarzane są już od kilku tygodni.

Przeciwny jakimkolwiek rozmowom z FARC jest były konserwatywny prezydent Alvaro Uribe, za rządów którego prowadzono bezwzględną walkę z partyzantką. To właśnie odniesione wówczas sukcesy militarne zmusiły ich do rozmów. Uribe - który nadal jest najpopularniejszym politykiem w kraju - uważa, że marksistów trzeba rozbić, a nie dopuszczać ich do parlamentu. Podobne zadanie prezentuje 72 proc. Kolumbijczyków pytanych o opinię we wrześniu przez instytut Ipsos. Pewna kobieta napisała na Facebooku: "rozmowy z FARC to jakieś nieporozumienie, to tak jakbym zaproponowała moim szefom w pracy zatrudnienie faceta, który wcześniej mnie uprowadził".

Jako, że nie może już pełnić trzeciej kadencji Uribe założył partię i w jej imieniu zamierza wystawić do wyborów jej polityka Oscara Ivana Zuluagę. Obaj zapowiadają, że w razie zwycięstwa nie zamierzają przyglądać się "jak komunistyczni bandyci kopcą cygara w Hawanie" tylko rozbiją ich w szybkiej ofensywie wojskowej. Uribe oskarżaja obecnego prezydenta o to, że dając się wodzić za nos pozwala partyzantom na odetchnięcie i przygotowanie się do walki.

O tym, że FARC nie ma czystych intencji świadczą też ciągle zdarzające się ataki na posterunki policji porwania. Kilka dni temu uwolniony został emerytowany amerykański wojskowy, którego rebelianci porwali na wschodzie kraju. Politolodzy przypominają, że podobnie wyglądała sytuacja podczas poprzedniej próby negocjacji pokojowych w roku 2000. Przywódcy FARC wykorzystali wówczas okres spokoju do przegrupowania się i uzupełnienia zapasów broni, a po zerwaniu rozmów na nowo rozpoczęli wojnę z siłami rządowymi.

Podczas toczących się od października 2012 r. w Hawanie rozmów delegacje rządu kolumbijskiego i marksistowskich partyzantów zdołały się porozumieć w najważniejszych punktach. Do rozstrzygnięcia pozostała kwestia uczestnictwa FARC w życiu politycznym jako normalna partia. Część "starych towarzyszy" z trudnością godzi się na porzucenie dogmatu o konieczności prowadzenia walki rewolucyjnej.

Wydaje się, że w tym tygodniu nastąpił przełom i porozumienie, które prasa i politycy nazywają "historycznym" jest w zasięgu ręki. Potwierdził to główny negocjator ze strony rządu Humberto de la Calle mówiąc, że "jesteśmy na progu nowego demokratycznego otwarcia". Chodzi o zgodę partyzantów na złożenie broni i udział w demokratycznych wyborach. Musiałoby się to oczywiście wiązać z amnestią dla bojowników.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021