Pavel Novak, rzecznik czeskiego ministerstwa spraw wewnętrznych ujawnił, że mężczyzna w latach 1999-2002 pracował w centrali ministerstwa jako specjalista technik informatycznych. Wbrew wcześniejszym domysłom nigdy nie był policjantem, a tym bardziej nie miał nic wspólnego ze służbami specjalnymi (mógł być jedynie okazyjnie konsultantem policji w sprawach techniki komputerowej).

Norweska policja przypuszcza, że mężczyzna znaleziony 14 grudnia ubiegłego roku podczas zawiei śnieżnej w Oslo utracił pamięć na skutek pobicia (miał na ciele liczne rany i siniaki). Nie pamiętał niczego ze swojej przeszłości, ale był w stanie porozumiewać się w kilku językach (oprócz czeskiego także po angielsku, polsku i słowacku).

Jego tożsamość zidentyfikowano dopiero po opublikowaniu przez Interpol zdjęć we wszystkich państwach Europy. Ostatecznie wszelkie wątpliwości wykluczyło badanie DNA, którego wyniki opublikowano pod koniec zeszłego tygodnia. W sobotę po raz pierwszy rozmawiał przez telefon ze swoimi krewnymi w Czechach i wtedy lekarze zaobserwowali u niego pierwsze objawy przypominania sobie przeszłości. Przypomniał sobie np., że w pracy miał coś wspólnego z policją.

Według informacji norweskiej telewizji NRK do Norwegii udał się właśnie ojciec odnalezionego człowieka, który ma pomóc w przewiezieniu go do domu rodzinnego. On sam twierdzi, że się boi powrotu do Czech z powodu ludzi, którzy go napadli, jednak żadnych bliższych okoliczności swojego pobicia nie jest w stanie podać. Milan Chovanec, minister spraw wewnętrznych Czech zapewnił, że w razie potrzeby czeska policja zapewni mu ochronę.