Niejednoznaczna Japonia

Trudno jednoznacznie ocenić, co przyniesie wizyta prezydenta Baracka Obamy w Japonii. Konsekwencje mogą być dobre. Ale mogą być też złe.

Publikacja: 25.04.2014 02:53

Niejednoznaczna Japonia

Foto: AFP

Gdy w grudniu 1994 roku japoński pisarz Kenzabur? ?e odbierał Nagrodę Nobla jako drugi japoński literat w historii, wygłosił mowę zatytułowaną „Niejednoznaczna Japonia i ja". Japonia ma wiele twarzy i trudno jednoznacznie określić, co mogą one sobą przedstawiać. Kiwanie głową na tak może być w rzeczywistości wyrazem kompletnego sprzeciwu wobec tego, co mówimy. Uśmiech może być jedynie przyklejonym wyrazem aprobaty na pokaz dla innych. Japończyk musi dbać o zachowanie swojej twarzy, dlatego wygodniej jest przybrać tę pokerzysty, by nikogo nie urazić i samemu wyjść z honorem. W każdej sytuacji.

Kraj kamiennych twarzy

Możemy sobie jedynie próbować wyobrazić, jak trudne musi być prowadzenie rozmów z japońskimi politykami. Ich słowa ważą inaczej niż nasze, a gdy omawiana sprawa dotyka japońskiej dumy, wtedy można być pewnym, że nie dojdziemy do porozumienia. Przymierze z Japończykami musi odbyć się na ich zasadach, inaczej zwyczajnie się nie da. Przecież inni Japończycy zobaczą, co ich polityczny przedstawiciel wynegocjował i najmniejsza rzecz nie pozostanie bez echa. To oficjalna wersja utrzymywania tego stanu rzeczy. W praktyce politykom na ręce patrzy ogromny system wzajemnych zależności pomiędzy starymi rodami, frakcjami i firmami. Wszystko powiązane od dekad, często wynikające z czasów samurajskich tradycji. Gdy ten wielki brat tradycji czuwa, nie można pozwolić sobie na najmniejszy błąd. Jeżeli mamy do czynienia z politykiem od dziecka wychowywanym w rodzinie polityków, premierów i ministrów, w atmosferze głębokiego poszanowania narodowych wartości, wtedy dyplomatyczny galimatias urasta do kwadratu.

Tym politykiem jest w Japonii Shinzo Abe, obecny premier. To z nim rozmawiał przez dwa dni spędzone na początku swojej azjatyckiej podróży amerykański prezydent. Była kameralna kolacja w najsłynniejszej na świecie restauracji sushi. Były lody w kształcie góry Fuji przygotowane z japońskiej zielonej herbaty serwowane razem z francuskimi daniami na obiedzie u cesarskiej pary. Barack Obama spotkał się także z rodzinami Japończyków porwanych przez północnokoreański reżim. Grał nawet w piłkę z człekokształtnym robotem Asimo. Obama rozmawiał z robotem po angielsku i zwiedzał tokijską wystawę Miraikan. O pozostałych humanoidach powiedział, że trochę go przerażały, bo wyglądały jak żywe. Amerykański przywódca bardzo się starał nie popełnić żadnej gafy, tak jak miało to miejsce podczas poprzedniego spotkania z japońskim cesarzem. W 2009 roku Obama przejął się japońskim zwyczajem ukłonów na powitanie i zgiął się przed cesarzem Akihito pod zbyt głębokim kątem 90 stopni. Tym razem Obama wtrącał poprawne zwroty po japońsku, przywitał się ze zgromadzonymi gośćmi u cesarza „konbanwa" czyli dobry wieczór, a w sali robotów do japońskich studentów powiedział „gambatte kudasai", czyli „dajcie z siebie wszystko". Po kolacji u mistrza Jiro Ono powiedział premierowi Abe, że nigdy nie jadł lepszego sushi.

Każdy się starał, jak mógł

Shinzo Abe też się starał, ale po swojemu. U cesarza nie podano wieprzowiny ani wołowiny, by nie dotykać tematu wysokich ceł, jakimi Japonia broni swoich towarów przed importem. Starał się nie dotykać konkretnych tematów związanych z wprowadzaniem TPP, czyli Transpacyficznego Partnerstwa, ciężar amerykańsko-japońskich rozmów został przeniesiony na odpowiednich ministrów. Ze strony Abe negocjacje prowadzi Akira Amari, przedstawicielem USA jest Michael Froman. W kwietniu przeprowadzono 42 godziny rozmów o TPP na wysokim szczeblu i wciąż nie jest pewne, jak przekonać Japonię do poluzowania swoich barier celnych. Prawdopodobnie Stany Zjednoczone pozwolą swojemu kluczowemu sojusznikowi na Pacyfiku na zachowanie wysokich ceł na ryż, cukier i zboże. Jeżeli chodzi o wspominane mięsa rozważa się stopniowe obniżanie stawek do 9 proc. z obecnie obowiązujących 38,5 proc.

100 minut oficjalnych rozmów Abe i Obamy potwierdziło gwarancje bezpieczeństwa udzielane Japonii przez Stany Zjednoczone. Sporne z Chinami wyspy Senkaku USA uważają za terytorium Japonii i na podstawie artykułu piątego traktatu bezpieczeństwa pomiędzy oboma krajami są zobligowane do obrony sojusznika w sytuacji zagrożenia. O incydent ze strony Chin bardzo łatwo, tym bardziej, że Japonia rozpoczyna budowę nowej bazy wojskowej w pobliżu wybrzeży Senkaku. Zapewnienia Obamy są dla Japończyków ważne, ale mogą pogorszyć sytuację z Chinami. I to wcale nie mniej niż pojawianie się premiera Abe w kontrowersyjnej świątyni Yasukuni, w której leżą japońscy zbrodniarze wojenni. Chiny będą musiały w jakiś sposób zareagować na tak wyraźnie wypowiadane przez amerykańskiego przywódcę słowa. Na pewno dadzą do zrozumienia, jak bardzo im się taka postawa nie podoba.

Piąte przez dziewiąte

Obama starał się wywoływać u Japończyków pozytywne skojarzenia przy każdej możliwej okazji. Nawiązał nawet do japońskiego baseballisty, Kojiego Uehary, który zapewnił zwycięstwo drużynie Boston Red Sox w ubiegłorocznych finałach World Series. Mówił o tym, że dzięki Japończykom amerykańskie drużyny sięgają po zwycięstwo. Że Stany Zjednoczone stoją ramię w ramię ze swoim sojusznikiem także w najtrudniejszych momentach, jak po trzęsieniu ziemi z 2011 roku.

Premier Abe na pewno myślał często o tym, kiedy wreszcie będzie mógł wprowadzić zmiany do konstytucji i napisać od nowa artykuł numer 9, który zakazuje Japonii posiadania wojska. I na pewno nie dał tego po sobie poznać swojemu najważniejszemu w ostatnim czasie gościowi.

Gdy w grudniu 1994 roku japoński pisarz Kenzabur? ?e odbierał Nagrodę Nobla jako drugi japoński literat w historii, wygłosił mowę zatytułowaną „Niejednoznaczna Japonia i ja". Japonia ma wiele twarzy i trudno jednoznacznie określić, co mogą one sobą przedstawiać. Kiwanie głową na tak może być w rzeczywistości wyrazem kompletnego sprzeciwu wobec tego, co mówimy. Uśmiech może być jedynie przyklejonym wyrazem aprobaty na pokaz dla innych. Japończyk musi dbać o zachowanie swojej twarzy, dlatego wygodniej jest przybrać tę pokerzysty, by nikogo nie urazić i samemu wyjść z honorem. W każdej sytuacji.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017