Korespondencja z Rzymu
Rzym przywitał ponad 800 tys. pielgrzymów z całego świata pochmurnie. Deszczowe chmury przewalały się nad placem św. Piotra przez całą noc. Kilkanaście minut przed niedzielną mszą zaczęło nawet mżyć, ale w trakcie liturgii chmury zaczęły ustępować i na niebie pojawiło się słońce. – To Jan Paweł II to sprawił – cieszyli się polscy pielgrzymi.
Chociaż cała uroczystość kanonizacji rozpoczęła się o godz. 9 od wspólnej modlitwy Koronką do Miłosierdzia Bożego, to plac był szczelnie wypełniony ludźmi już od 5 rano. Organizatorzy w nocy wypraszali tych, którzy usiłowali zająć sobie lepsze miejsca.
Teoretycznie na plac miało nie być przepustek – wcześniej ostrzegano przed naciągaczami, którzy wejściówki sprzedawali. Okazało się, że przepustki jednak są. Jedną trzecią placu św. Piotra zajmowały sektory zarezerwowane. – Od dnia, w którym pojawiła się dokładna data kanonizacji, śledziłem wiadomości, bo chciałem otrzymać przepustki dla moich pielgrzymów – żalił się ksiądz z Białegostoku. – Tymczasem okazało się, że gdzieś po znajomości można było coś załatwić. Widać we Włoszech działa to tak samo jak w Polsce.
Sama uroczystość przebiegała bez zakłóceń. Ponad 1000-osobowa grupa biskupów, którzy wspólnie z papieżem odprawiali mszę św., wychodziła z zakrystii na miejsca przy ołtarzu prawie godzinę. 6 tys. księży przygotowywało się do liturgii na placu św. Piotra. Również delegacje państwowe musiały się pojawić na swoich miejscach godzinę wcześniej (Polskę reprezentowali wszyscy najważniejsi urzędnicy: prezydent Bronisław Komorowski, marszałkowie Sejmu Ewa Kopacz i Senatu Bogdan Borusewicz, premier Donald Tusk).