KageBéla, albo kret Moskwy w europarlamencie

Oskarżenie o agenturalną działalność europosła Jobbiku na zlecenie Rosji mogą poważnie zaszkodzić węgierskim radykałom.

Aktualizacja: 16.05.2014 18:00 Publikacja: 16.05.2014 14:37

KageBéla, albo kret Moskwy w europarlamencie

Foto: ROL

Oskarżenia działaczy Jobbiku o przyjmowanie pieniędzy od rosyjskich służby specjalnych krążyły w budapesztańskich kuluarach politycznych już od dłuższego czasu. - Oni dostają pieniądze od Moskwy - mówił mi pod koniec zeszłego roku dobrze poinformowany węgierski politolog, który poprosił o niepodawanie swojego nazwiska „ponieważ wszystkie papiery nie są jeszcze w komplecie". Najwyraźniej węgierskie służby dopiero teraz zdołały wywiązać się z zadania, bowiem prokuratura w Budapeszcie zwróciła się właśnie do Parlamentu Europejskiego o odebranie immunitetu posłowi Jobbiku, który podejrzewany jest o odgrywanie kluczowej roli w tej aferze.

Posłem tym jest 54-letni Béla Kovács, absolwent japońskich i rosyjskich uczelni (w tym będącego kuźnią kadr dyplomacji i wywiadu moskiewskiego MGIMO) biznesmen prowadzący interesy w Rosji i Japonii. Informacje o jego działalności ujawnił dziennik „Magyar Nemzet" blisko związany z rządzącym Fideszem. Partia premiera Orbána od czasu podpisania umowy o rozbudowie elektrowni jądrowej w Paks odpiera zarzuty o sprzyjanie Rosji i wskazuje, że prawdziwymi sprzymierzeńcami Moskwy są skrajnie prawicowi populiści - na Węgrzech właśnie Jobbik.

Nie jest też zapewne przypadkiem, że afera została upubliczniona właśnie w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Jobbik w tych wyborach ma szansę na zajęcie drugiego miejsca. Ujawnienie powiązań z rosyjskim wywiadem może poważnie zaszkodzić populistom.

Sprawa odbiła się na Węgrzech szerokim echem, a europosłowi - przyjacielowi Rosji media nadały już ironiczny przydomek „KaGeBéla". Kovács po studiach wrócił na Węgry, ale po kilku latach znów wyjechał do ZSRR (jak twierdził „nie czuł się dobrze w kraju"). Pracował w firmach handlu zagranicznego (zaskakujące, że od razu na kierowniczych stanowiskach) i robił studia podyplomowe. Poznał tam swoją rosyjską żonę (która co ciekawe ma dziś podwójne, rosyjsko-austriackie obywatelstwo).

Na stałe powrócił w 2003 r. i szybko znalazł kontakt z rozpoczynającym dopiero działalność Jobbikiem. Był już zamożnym człowiekiem (wprowadzającemu go do partii nauczycielowi historii podarował... mercedesa). Nie wiadomo jednak jakie interesy robił, bowiem na Węgrzech zarejestrował jedynie prowadzenie baru w Budapeszcie.

W partii robił szybka karierę - w 2006 r. organizował komórkę partyjną w XIII dzielnicy Budapesztu, a w 2008 r. był już wiceszefem organizacji stołecznej. Dzięki znajomości języków i obyciu w świecie często bywał w Brukseli i w 2010 r. został asystentem i doradcą europosłów Jobbiku. Sam Kovács uzyskał mandat, gdy jeden z nich zrezygnował z mandatu na rzecz pracy w parlamencie krajowym.

W pracy eurodeputowanego szczególnie intensywnie angażował się na rzecz współpracy z Rosją i przekonywał do niej partyjnych kolegów. W ramach Parlamentarnej Grupy do Współpracy z Rosją stworzył nawet zespół ds. współpracy energetycznej, któremu przewodniczył. Angażował się też we współpracę z prorosyjskimi byłymi sowieckimi republikami - Uzbekistanem, Kirgizją, Tadżykistanem.

Kovács był też w 2009 r. jednym z inicjatorów stworzenia międzynarodówki narodowców i prawicowych szowinistów (Związek Europejskich Ruchów Narodowych). Od ubiegłego roku pełnił nawet funkcję jej przewodniczącego.

Za granicą zauważony został gdy jako przedstawiciel jednej z grup poselskich Parlamentu Europejskiego został obserwatorem podczas secesyjnego referendum na Krymie. Jako „niezależny obserwator" z radością witał przyłączenie półwyspu do Rosji. Wywołał też konsternację otwierając biuro poselskie w zamieszkanym przez mniejszość węgierską ukraińskim Beregowie.

Wiadomo, że Péter Polt, węgierski prokurator krajowy wystąpił już do przewodniczącego PE Martina Schulza o zawieszenie immunitetu poselskiego Kovacsa. Szczegółów nie ujawniono, ale wiadomo że Biuro Ochrony Konstytucji (wywiad) podejrzewa działalność szpiegowską „na rzecz państwa trzeciego" przeciwko interesom Parlamentu Europejskiego. Potwierdzają to medialne przecieki mówiące o popełnieniu przestępstwa zagrożonego karą od 2 do 8 lat więzienia.

Sam „KaGeBéla" odrzuca wszelkie oskarżenia i twierdzi, że padł ofiarą politycznej prowokacji, która ma mu zniszczyć karierę (obecnie jest trzeci na liście kandydatów Jobbiku do Parlamentu Europejskiego"). Broni go własna partia, której prawnicy dowodzą, że do oskarżeń o szpiegostwo konieczne jest złapanie oskarżanego na gorącym uczynku, a do tego nie doszło.

Oskarżenia działaczy Jobbiku o przyjmowanie pieniędzy od rosyjskich służby specjalnych krążyły w budapesztańskich kuluarach politycznych już od dłuższego czasu. - Oni dostają pieniądze od Moskwy - mówił mi pod koniec zeszłego roku dobrze poinformowany węgierski politolog, który poprosił o niepodawanie swojego nazwiska „ponieważ wszystkie papiery nie są jeszcze w komplecie". Najwyraźniej węgierskie służby dopiero teraz zdołały wywiązać się z zadania, bowiem prokuratura w Budapeszcie zwróciła się właśnie do Parlamentu Europejskiego o odebranie immunitetu posłowi Jobbiku, który podejrzewany jest o odgrywanie kluczowej roli w tej aferze.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019