Wczoraj minęła 25 rocznica masakry na placu Tiananmen. Według internautów chińska cenzura blokowała co najmniej 64 hasła w rodzimym Twitterze, serwisie Weibo. Wśród nich takie oczywiste typy jak: czołg, plac, Tian'anmen czy liczebniki 4, 6, 8 i 9 (wydarzenia, których w świadomości Chińczyków ma nie być odbyły się 4 czerwca 1989 roku), ale także nowe kombinacje w stylu: 8 kwadrat, bo wychodzi 64 (po angielsku mnożenie przez siebie to square, inaczej plac), 2 do potęgi 6, ponieważ też daje 64, a nawet 35 maja i 96 marca. Za każdym razem jakiekolwiek nawiązanie do 4 czerwca 89 roku miało być wymazywane.
Brak wyników
Chińska wyszukiwarka Baidu po wpisaniu nazwy Tian'anmen pokazywała użytkownikom zdjęcia polityków na tle flagi UE. Serwis LinkedIn, który od pewnego czasu oficjalnie działa w Państwie Środka, musiał się dostosować do jedynych słusznych wytycznych i też blokował treści nawiązujące do masakry na placu. Cenzura w Chinach dała po raz kolejny mocno o sobie znać. Gdy w Hongkongu Chińczycy w milczeniu zapalali światełka, by symbolicznie uczcić pamięć setek ofiar, w Szanghaju otwierano międzynarodową wystawę poświęconą bezpieczeństwu publicznemu.
Na targach ponad 100 wystawców, nie tylko z Chin. Przyjechał także Samsung z najnowszymi technologiami w postaci kamer wyposażonych w możliwość działania w nocy i potrafiących z dużych odległości odczytywać tablice rejestracyjne jadących pojazdów, inteligentnych ogrodzeń podłączonych do internetu oraz rozmaitych aplikacji, które to wszystko obsługują. W Chinach, jak w innych krajach na świecie, trzeba dbać o bezpieczeństwo, ale organizacja takich targów w połączeniu z cenzurowaniem internetu 4 czerwca świadczy o złej woli władzy.
Coraz więcej kamer
Nad głowami Chińczyków na ulicach miast znajduje się według szacunków 100 mln kamer obserwujących wszystko dookoła. Firmy dostarczające kolejne egzemplarze prosperują bardzo dobrze, ponieważ takich urządzeń potrzeba coraz więcej. Analitycy z IHS Inc. szacują, że ten segment chińskiego rynku może urosnąć nawet o 15 proc. w ciągu najbliższych 5 lat oraz, że tylko 1/10 z obecnie używanych kamer pozostaje w rękach konsumentów. Resztę kontroluje władza. Według materiałów China Public Security rząd przeznaczył na kamery nadzorujące ponad 16 mld dolarów na 20 tys. cyfrowych oczu w całym kraju. Takie kamery instaluje się także w taksówkach i restauracjach, nie tylko na ulicach i większych placach.
Według oficjalnych danych China Daily w 2011 roku w centrum miasta Wuhan znajdowało się 250 tys. kamer, w Chongqing 60 tys. Dla porównania w Szanghaju potrafiono zamontować 75 urządzeń na niewielkim odcinku drogi, by potem niektóre z nich usuwać ze względu na niepotrzebne zagęszczenie. Po zamieszkach w Urumqi, stolicy prowincji Xinkiang o separatystycznych zapędach, w ubiegłym roku zamontowano 17 tys. kamer.