– Osobiście bardziej podoba mi się nazwa Carycyn – skomentował pomysły referendum protojerej Wsiewołod Czaplin, szef wydziału społecznego Synodu rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Nazwę Carycyn (od dopływu Wołgi, rzeki Carica – w językach tureckich „żółta") nosił Wołgograd-Stalingrad do 1925 roku. Wtedy otrzymał nazwę Stalingrad i takim wszedł do historii.
Po śmierci Stalina rozpoczął się proces „destalinizacji" i w 1961 roku miasto zmieniło nazwę na Wołgograd. Nazwy Carycyn nie przywrócono, ponieważ w owym czasie powszechnie sądzono, że nadano ją na cześć carycy Katarzyny, a dla komunistów sławienie monarchów było nie do przyjęcia.
Głos mają mieszkańcy
Jednak w ciągu ostatnich dwóch lat coraz więcej rosyjskich organizacji społecznych domaga się powrotu do stalinowskiej nazwy. Obecnie nawet rosyjska Cerkiew prawosławna uważa, że „słowo Stalingrad żyje już swoim życiem, niezależnie od imienia Stalina i wiąże się ze zwycięstwem w słynnej bitwie". Protojerej Czaplin dodał, że znaczna część duchowieństwa i wiernych Cerkwi uważa, iż „były pozytywne momenty w działalności Stalina".
Mimo zmiany nazwy miasta poprzednia pozostała na przykład na tablicy pod murem Kremla, gdzie są wymienione tzw. miasta bohaterowie byłego ZSRR. Prezydent Putin po powrocie z Normandii przypomniał, że w Paryżu cały czas jest plac Stalingradu.
Do publicznej dyskusji o tym, jak powinno się nazywać miasto, zachęciło właśnie spotkanie prezydenta z weteranami w Moskwie. – Zgodnie z naszym prawem to jest kompetencja władz regionalnych i miejskich – odpowiedział na prośbę jednego z gości, by wrócić do poprzedniej nazwy. – W tym przypadku mieszkańcy powinni przeprowadzić referendum. Jak zadecydują, to my zrobimy.