Rosja grozi wstrzymaniem dostaw gazu

UE–Rosja. W reakcji na zapowiedź nowych sankcji rosyjscy dyplomaci nieoficjalnie grożą wstrzymaniem dostaw gazu.

Publikacja: 10.09.2014 02:00

Premierzy Słowacji i Ukrainy otwierają stację gazową Veľké Kapušany. Rewers to jednak niewiele dla u

Premierzy Słowacji i Ukrainy otwierają stację gazową Veľké Kapušany. Rewers to jednak niewiele dla ukraińskiej gospodarki

Foto: AFP

Wprawdzie na wniosek fińskiego premiera Alexa Stubba wprowadzenie w życie nowych sankcji odłożono „o kilka dni", jednak pozostają one realnym zagrożeniem, którego wprowadzenie w życie pogorszyłoby sytuację przedsiębiorstw rosyjskiego sektora energetycznego (choć bezpośrednio nie dotyczą głównego eksportera gazu, czyli Gazpromu).

Jednym z punktów planu nowych sankcji przyjętego w poniedziałek jest poważne ograniczenie dostępu do zachodnioeuropejskich rynków finansowych dla rosyjskich koncernów Rosnieft, Gazpromnieft i Transnieft.

Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy potwierdził, że rzeczywiste wprowadzenie sankcji będzie zależało od „warunków w regionie", czyli w praktyce od przestrzegania porozumienia o przerwaniu ognia w regionie Doniecka i Ługańska. We wtorek panował tam względny spokój.

W związku z sankcjami coraz częściej pojawiają się pogłoski o możliwych krokach odwetowych Moskwy wobec Europy, głównie w postaci odcięcia dostaw gazu przesyłanego na Zachód przez Ukrainę. „Financial Times" cytuje unijnych urzędników relacjonujących swoje rozmowy z rosyjskimi dyplomatami, w których padają „otwarte sugestie" dotyczące możliwości użycia przez Rosję „broni gazowej". Oficjalnie rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow twierdzi, że o żadnych planach ograniczenia dostaw gazu na Zachód mu nie wiadomo. O tym, że nie musi to być tylko rzucanie słów na wiatr, przypomina jednak blokada eksportu gazu w 2009 r.

Ze strony Moskwy pogróżki padają nie po raz pierwszy w tym roku. Szef Gazpromu Aleksiej Miller już pod koniec czerwca groził Europie, że jego koncern może zmniejszyć przesył gazu na Zachód o ilość, jaka według Rosjan jest z powrotem przesyłana na Ukrainę. „Nie chcę wymieniać państw, które mogą zostać dotknięte, ale zaznaczam, że ich działania są półlegalne" – grzmiał Miller.

Nie jest tajemnicą, że Ukraina już od początku konfliktu w swoich wschodnich regionach zabiegała o dostawy gazu z Zachodu. Kłopoty w rozliczeniach z Rosją są jednak znacznie starsze. Kontrowersje budzi cena sprzedawanego Ukraińcom gazu i sposób rozliczania dostaw. Rosjanie utrzymują, że jest to wynik kalkulacji opłacalności eksportu, lecz twierdzenia te wydają się niepoważne, jeśli porówna się cenę 1000 m sześc. gazu sprzedawanego Francji (poniżej 400 dol.) z ceną, jakiej Gazprom żąda od Ukrainy (485 dol.).

Na dodatek Ukraina ma u Rosjan gazowy dług, który szef Gazpromu wycenia na 5,3 mld dolarów, a którego wysokość Kijów kwestionuje. Rozstrzygnięcie sporu powinno nastąpić jeszcze we wrześniu, jednak fakt, że Rosja zlikwidowała ulgi dla Ukrainy, twierdząc, że były one związane z dzierżawą portu wojennego w Sewastopolu, powoduje, że szanse porozumienia są na razie słabe.

Eksperci uspokajają, że całkowite odcięcie dostaw gazu dla Europy byłoby w praktyce trudne. Specjalista od energetyki Georg Zachman z brukselskiego think tanku Bruegel uważa, że Rosja najbardziej ukarałaby sama siebie. – To raczej Europa ma broń w ręce – tłumaczy jego kolega, ekonomista Zsolt Darvas. – Zatrzymanie wydobycia gazu z technicznego punktu widzenia jest niemożliwe i w praktyce działałoby na szkodę eksportera. Poza tym widzący realne zagrożenie odbiorcy w dłuższej perspektywie myśleliby o zróżnicowaniu dostaw, np. budując terminale do przyjmowania gazu skroplonego od innych dostawców. Niedawno uczyniła to Litwa, ostatni kraj, który wcześniej nie miał żadnych możliwości dywersyfikacji dostaw.

Znawcy rynku energetycznego zwracają też uwagę, że po wcześniejszych „wojnach gazowych" Europa znacząco zwiększyła swoje zdolności magazynowania surowca, a zbiorniki  są obecnie wypełnione w 90 proc. PGNiG ogłosiło w zeszłym tygodniu, że także polskie magazyny po raz pierwszy od wielu lat są pełne.

Rewers gazu na Ukrainę jest w rzeczywistości bardziej demonstracją polityczną niż rzeczywistym złamaniem rosyjskiej blokady. Słowacja może reeksportować niecałe 18 mln, Węgry 16 mln, a Polska zaledwie 4 mln m sześc. gazu dziennie. Wobec dziennego zużycia na poziomie ponad 130 mln m sześc. to jedynie kroplówka i demonstracja woli politycznej. Zresztą nawet ta wola okazuje się towarem mocno deficytowym, bo zarówno Budapeszt, jak i Bratysława otwarcie sprzeciwiają się nakładaniu na Rosję jakichkolwiek sankcji.

Wprawdzie na wniosek fińskiego premiera Alexa Stubba wprowadzenie w życie nowych sankcji odłożono „o kilka dni", jednak pozostają one realnym zagrożeniem, którego wprowadzenie w życie pogorszyłoby sytuację przedsiębiorstw rosyjskiego sektora energetycznego (choć bezpośrednio nie dotyczą głównego eksportera gazu, czyli Gazpromu).

Jednym z punktów planu nowych sankcji przyjętego w poniedziałek jest poważne ograniczenie dostępu do zachodnioeuropejskich rynków finansowych dla rosyjskich koncernów Rosnieft, Gazpromnieft i Transnieft.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021