Na krawędzi wojny. Rosjanie znów na Ukrainie

Separatystyczne głosowania w Ługańsku i Doniecku postawiły region na krawędzi wojny.

Publikacja: 05.11.2014 01:00

Działo przeciwlotnicze separatystów na ulicach Doniecka

Działo przeciwlotnicze separatystów na ulicach Doniecka

Foto: AFP, Dimitar Dilkoff dilkoff Dimitar Dilkoff

Prezydent Petro Poroszenko zapowiedział w czwartek, że sam poprosi o unieważnienie własnej ustawy nadającej terenom opanowanym przez separatystów „specjalny status" i szeroki samorząd.

Tym samym szef ukraińskiego państwa przyznał, że proces pokojowy zapoczątkowany podpisaniem 5 września w Mińsku porozumień o zawieszeniu broni jest bliski krachu. Wszystko z powodu niedzielnych głosowań zorganizowanych przez separatystów w części regionów donieckiego i ługańskiego, które były złamaniem umowy rozejmowej.  Nikt na świecie – poza Moskwą – nie uznał tamtejszych wyborów, które stanowiły krok w stronę oderwania terenów opanowanych przez separatystów i ewentualnego przyłączenia ich do Rosji.

W czwartek Poroszenko zagroził również separatystom blokadą gospodarczą (m.in. odcięciem dostaw prądu i gazu). Może jednak się okazać, że prezydent się spóźnił. Zarówno separatyści, jak i władze rosyjskie już wcześniej rozpoczęli przygotowania do militarnego rozstrzygnięcia konfliktu.

Warunki do agresji

– Wszystkie warunki wstępne do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji zostały już spełnione – powiedział „Rz" wicedyrektor kijowskiego Centrum Razumkowa Ołeksij Melnyk.

Według informacji ukraińskiego wywiadu oraz Kwatery Głównej NATO we wschodnich częściach Ukrainy zajętych przez separatystów i w Rosji w pobliżu granicy trwa koncentracja rosyjskich oddziałów.

– Teraz wystarczy jakaś prowokacja wojskowa i rosyjskie wojska oficjalnie pojawią się na Ukrainie, czy to jako siły „pokojowe", czy bez takiego maskowania – dodał Melnyk.

Ukraińcy twierdzą, że w okolicach Doniecka i Ługańska już znajduje się około 10 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Kijowska Rada Bezpieczeństwa potwierdziła zaś, że nad granicą rozmieszczono rosyjskie „wyrzutnie rakiet dalekiego zasięgu, m.in. iskandery". Te ostatnie to rakiety mające zasięg nawet do 500 kilometrów, można je uzbrajać również w głowice nuklearne. Przejazd kilku z nich ukraiński wywiad odnotował na samym terenie Ukrainy, na południe od Doniecka.

Występując w Pentagonie, dowódca sił NATO w Europie generał Philip Breedlove z kolei poinformował, że na zajętych przez separatystów terenach znajduje się 300 rosyjskich instruktorów wojskowych. Przyznał jednak, że wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej stacjonuje siedem rosyjskich batalionów, a sama „granica jest szeroko otwarta". – Rosyjski sprzęt, amunicja i instruktorzy bez przeszkód przez nią przenikają– powiedział.

Do wojsk rosyjskich wywiad ukraiński dolicza również oddziały bojówkarzy złożone z około dwóch tysięcy ludzi (z ponad siedmiu tysięcy uzbrojonych separatystów) gotowych do natychmiastowej akcji. Być może są to właśnie jednostki, do których przydzielono rosyjskich oficerów.

Ostatnie tygodnie

Za najbardziej prawdopodobny cel rosyjskiego ataku ukraińscy wojskowi uważają leżący nad Morzem Azowskim Mariupol, a stamtąd przemieszczenie się stepem w kierunku ujścia Dniepru. W ten sposób Rosja uzyskałaby lądowe połączenie z Krymem. Już wkrótce jesienno-zimowe sztormy zerwą jedyne obecnie działające połączenie z anektowanym półwyspem – przeprawę promową przez Cieśninę Kerczeńską.

Drugi wariant to atak na całej długości frontu, by zdobyć wszystkie tereny obwodów donieckiego i ługańskiego – obecnie przeciętych linią frontu. Na ten kierunek z kolei wskazują wcześniejsze wypowiedzi separatystycznych przywódców zapowiadających ataki na Słowiańsk i Kramatorsk.

– Obecnie na Ukrainie jest względnie ciepła i bezdeszczowa pogoda. Utrzyma się jeszcze tylko dwa, trzy tygodnie i w tym okresie możliwy jest atak – powiedział Melnyk. Później nastąpi deszczowa jesień, która ograniczy użycie lotnictwa, działania oddziałów pancernych oraz wszelkiego sprzętu zmechanizowanego.

– Napływ [rosyjskiej] ciężkiej artylerii i żołnierzy do regionu [wschodniej Ukrainy] sprawia, że przyszłość kruchego zawieszenia broni wydaje się bardzo zagrożona – skonstatował kijowski korespondent BBC David Stern.

Dowódca sił NATO w Europie wezwał zaś w czasie swojego wystąpienia armię USA, by wysłała więcej oddziałów wojskowych do Europy.

Żadnych złudzeń

– W Kijowie nie mamy już żadnych złudzeń. Nikt nam nie udzieli wojskowej pomocy: ani NATO, ani USA czy kraje Unii Europejskiej – stwierdził Melnyk.

Wśród ukraińskich polityków przeważa opinia, że od Europy można domagać się jedynie sankcji przeciw Rosji. Przy czym rozumieją oni, że sankcje nie zmuszą Rosji do natychmiastowej zmiany polityki, ale być może sprawią, że zacznie się wahać przed podjęciem kolejnych kroków. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wezwało już we wtorek państwa, które wprowadziły takie sankcje, by je rozszerzyły. Chodzi o państwa G7, USA oraz Unię Europejską.

Obecnie część polityków zarzuca też prezydentowi Poroszence, że unika zdecydowanych kroków. Ich zdaniem prezydent powinien zacząć traktować Rosję jako agresora. – Nazwanie wojny wojną utrudni działalność tym zagranicznym politykom, którzy chcą cały czas rozmawiać z Rosją i uważają, że mimo to zachowają twarz – powiedział jeden z nich „Rzeczpospolitej".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021