Prezydent Petro Poroszenko zapowiedział w czwartek, że sam poprosi o unieważnienie własnej ustawy nadającej terenom opanowanym przez separatystów „specjalny status" i szeroki samorząd.
Tym samym szef ukraińskiego państwa przyznał, że proces pokojowy zapoczątkowany podpisaniem 5 września w Mińsku porozumień o zawieszeniu broni jest bliski krachu. Wszystko z powodu niedzielnych głosowań zorganizowanych przez separatystów w części regionów donieckiego i ługańskiego, które były złamaniem umowy rozejmowej. Nikt na świecie – poza Moskwą – nie uznał tamtejszych wyborów, które stanowiły krok w stronę oderwania terenów opanowanych przez separatystów i ewentualnego przyłączenia ich do Rosji.
W czwartek Poroszenko zagroził również separatystom blokadą gospodarczą (m.in. odcięciem dostaw prądu i gazu). Może jednak się okazać, że prezydent się spóźnił. Zarówno separatyści, jak i władze rosyjskie już wcześniej rozpoczęli przygotowania do militarnego rozstrzygnięcia konfliktu.
Warunki do agresji
– Wszystkie warunki wstępne do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji zostały już spełnione – powiedział „Rz" wicedyrektor kijowskiego Centrum Razumkowa Ołeksij Melnyk.
Według informacji ukraińskiego wywiadu oraz Kwatery Głównej NATO we wschodnich częściach Ukrainy zajętych przez separatystów i w Rosji w pobliżu granicy trwa koncentracja rosyjskich oddziałów.