Na czwartek wieczór prezydent Francji zaprosił obywateli na półtoragodzinny telewizyjny show ze swym udziałem. Pragnął opowiedzieć o wszystkim, co trapi Francuzów, rozwiać wątpliwości, wytłumaczyć, że bez reform Francja nie odbije się od dna. Wszystko z nadzieją, że uda się zatrzymać, a może nawet odwrócić gwałtowny spadek notowań.
W połowie kadencji prezydenckiej Francois Hollande'a zaledwie 13 proc. Francuzów uważa, że jest on w stanie rozwiązać problemy, z jakimi boryka się Francja. To najmniej w dziejach V Republiki, chociaż warto przypomnieć, że Jacques Chirac osiem lat temu mógł liczyć na poparcie obywateli zaledwie o trzy punkty procentowe wyższe. Także bezrobocie we Francji w przeszłości było wyższe niż obecnie, lecz to właśnie obecny poziom 11 proc. budzi ogromne kontrowersje. Tak jak rosnący dług publiczny, który przekroczył już wartość 2 bln euro, a więc 95,1 proc. PKB, czy zerowy wzrost gospodarczy.
– Mam wrażenie, że sytuacja gospodarcza Francji nie jest tak tragiczna, jak często się ją przedstawia w mediach – tłumaczy „Rz" Georges Mink z paryskiego Instytutu Nauk Społecznych Polityki (CNRS). W jego opinii przyczyny katastroficznego spadku popularności prezydenta Hollande'a są nie tylko związane z gospodarką, ale też kompleksowym postrzeganiem prezydenta, który niczym nie zdołał Francuzów zachwycić, lecz udało mu się zasiać wiele wątpliwości co do swych prawdziwych przekonań i intencji.
A to za sprawą Valerie Trierweiler, byłej pierwszej damy Francji, która rozstała się z François Hollande'em w atmosferze skandalu wywołanego prasowymi doniesieniami o romansie prezydenta z aktorką Julie Gayet. W wydanej niedawno książce opisała nie tylko swe relacje z prezydentem, ale ujawniła rzeczy znacznie bardziej interesujące Francuzów. A mianowicie jego stosunek do obywateli z niższych warstw społeczeństwa.
Zdaniem Trierweiler przywódca francuskich socjalistów gardził biednymi i w prywatnych rozmowach nazywał ich pogardliwie bezzębnymi. Te rewelacje cytowano niedawno na licznych portalach. Tzw. efekt Trierweiler pogrążył Hollande'a w oczach współobywateli. Pałac Elizejski i sam prezydent próbowali ignorować całą sprawę i na wielkiej wrześniowej konferencji prasowej Hollande odmówił wszelkich komentarzy, zasłaniając się prawem do prywatności.
To był błąd, który stratedzy prezydenta zamierzali naprawić, planując jego wczorajsze wystąpienie telewizyjne. Połowę czasu antenowego zająć miała sprawa jego relacji z byłą pierwszą damą. Dopiero potem przyszła kolej na bezrobocie, socjalizm, liberalizm, plany rządu i katastrofalnie niską popularność prezydenta. Wszystko z udziałem czterech obywateli starannie wybranych przez TF1.