To ma być odpowiedź na kampanię francuskich władz zmierzającą do kontroli portali rekrutujących chętnych do walki w Syrii i Iraku. Przeszło 19 tys. stron internetowych albo zostało zablokowanych, albo po części się nie otwiera albo odsyła internautów do stron zachęcających do przyjęcia Islamu. Problemy miały tak różne firmy jak koncern oponiarski Michelin, sieć dystrybucji motorów Yamaha czy uniwersytet w Tuluzie.
- Jeszcze nigdy w historii żaden kraj świata nie padł ofiarą tej skali cyber-ataku - mówi dziennikowi "Le Figaro" Arnaud Coustiller, który z ramienia francuskie rządu jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Internetu.
Wśród ofiar islamistów znalazło się nawet kilkanaście portali powiązanych z Ministerstwem Obrony.
Większość autorów ataków pozostaje anonimowa, ale niektórzy ujawniają swoją tożsamość. Jednym z nich jest MECA - Cyber-Armia Bliskiego Wschodu. Inna grupa o kryptonimie Anon Ghost opublikowała dane o tożsamości kilkunastu urzędników ministerstw spraw wewnętrznych i finansów. Twierdzi, że posiada podobne dane kolejnych 10 tys. pracowników instytucji publicznych, które również zamierza opublikować.
Mimo wszystko Coustiller wskazuje na słabość dżihadystów.