—Korespondencja z Rygi
Po pięciu latach realizowania wymyślonego przez Polskę i Szwecję Partnerstwa Wschodniego widać, że aspiracje Azerbejdżanu są zupełnie inne niż Gruzji.
– Partnerstwo Wschodnie nie było porażką. Potrzebujemy jakichś wspólnych ram dla państw przy naszej wschodniej granicy. Ale też jasno teraz widzimy, że do każdego z nich trzeba mieć podejście skrojone na miarę – mówi „Rz" Andrejs Pildegovics, sekretarz stanu w łotewskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W Rydze, podobnie jak w Brukseli, słychać o konieczności rewizji Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, której częścią jest Partnerstwo Wschodnie. Komisja Europejska ma przygotować propozycje do końca roku, ale już w najbliższych miesiącach łotewska prezydencja chce rozpocząć dyskusję na ten temat. Wiedząc, że w drugiej połowie roku na czele UE stanie Luksemburg, dla którego polityka wschodnia nie jest tak ważna. W maju w Rydze odbędzie się szczyt Partnerstwa Wschodniego i tam Łotysze chcieliby przyjęcia mapy drogowej.
UE ogłosiła Partnerstwo Wschodnie na szczycie w Pradze w 2009 roku. Autorami projektu wydzielenia państw leżących w przestrzeni sowieckiej z Europejskiej Polityki Sąsiedztwa i stworzenia dla nich osobnych ram działania byli ówcześni ministrowie spraw zagranicznych Polski (Radosław Sikorski) i Szwecji (Carl Bildt).
Program przewidywał wspólne inicjatywy dla wszystkich i negocjowane bilateralnie umowy stowarzyszeniowe, których kluczowym elementem miałaby być strefa wolnego handlu.