Rzeczpospolita: Dokumentacja medyczna podlega w Niemczech restrykcyjnym przepisom o ochronie prywatności. Dlatego linie Germanwings nic nie wiedziały o problemach psychicznych Andreasa Lubitza, drugiego pilota rozbitego airbusa. Czy pan ma wgląd do dokumentacji medycznej swoich pilotów?
Jakub Benke: Przyznam szczerze, że nawet nie wiem, czy mam jakieś prawa w tym zakresie. Ale zatrudniam jedynie pilotów, którzy mają ważne orzeczenia lotniczo-lekarskie I klasy. Jeżeli lekarz narzucił jakieś ograniczenia, to są one odnotowane (np. obowiązek latania w okularach). Teoretycznie powinna to być dla mnie gwarancja, że pod względem fizycznym i psychicznym pilot jest zdolny do wykonywania zawodu. System wymaganych prawem badań powinien uchronić linie od tego typu problemów.
I chroni?
Ostatnia katastrofa pokazała, że nie zawsze. Przy kursie na licencję pilota przechodzi się badania lekarskie, ale dotyczą one głównie zdrowia fizycznego. Chodzi szczególnie o to, aby pilot był zdolny do kontrolowania samolotu i aby tej kontroli nagle nie utracił. Dlatego bada się serce, wzrok itd. Kontrole są regularnie powtarzane, zwykle co rok, a powyżej pewnego wieku nawet co pół roku. Jednak badania okresowe są mniej złożone niż badania wstępne, tym bardziej więc nie obejmują psychiatrii.
Nie ma przepisów, które nakazywałyby badania psychologiczne?