Waleri Simeonow 25 marca w zgromadzeniu narodowym kpił z nauczania hodży w minarecie. Mowę jego porównując do wycia. Całe wystąpienie Simeonowa zostało uznane za obraźliwe dla bułgarskiej wspólnoty muzułmańskiej, niezgodne z Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ oraz Europejską Konwencję Praw Człowieka.

W ostatnich miesiącach takich wypowiedzi w Bułgarii jest więcej. Poczynając od szczebli polityki krajowej po środowiska lokalne. W dłuższej perspektywie czasu może to doprowadzić do podziałów społecznych i inspirować konflikty międzyreligijne.

Sytuacja zaczęła się pogarszać wraz z napływem uchodźców z Syrii oraz otwieraniem nielegalnych szkół koranicznych. W pierwszej połowie marca decyzją Sądu Apelacyjnego w Płowdiwie zamknięto muzułmańską szkołę koraniczną z internatem w miejscowości Kyrdżali. Wśród kadry nauczycielskiej byli cudzoziemcy niewładający językiem bułgarskim i bez odpowiednich kwalifikacji. W czasie kontroli okazało się, że do szkoły uczęszczała także dwójka małoletnich nielegalnych imigrantów z Syrii.

We wrześniu 2014 r. mufti Kyrdżali Bejhan Mehmed kategorycznie potępił podobne zjawiska i w ogóle funkcjonowanie nielegalnych islamskich szkół z internatem, które w sposób tajny nauczają Koranu.

Należy także pamiętać o 10 proc. mniejszości tureckiej w Bułgarii. Według bułgarskiego kontrwywiadu istnieje niebezpieczeństwo przeniknięcia ideologii radykalnego islamu do kraju, a głównym kanałem są imamowie szkoleni w krajach arabskich. Przypuszcza się, że w południowej i południowo-wschodniej części kraju istnieją uśpione komórki islamistyczne.