Wydarzenia w latach 1915-1916 przeszły do historii jako tzw. Rzeź Ormian. Na terenach dzisiejszej Anatolii - dawniej regionu Imperium Osmańskiego, który zamieszkiwali Ormianie - rozpoczęła się 24 kwietnia 1915 roku masakra, w wyniku której zginęło od 300 tys. do 1,5 mln osób.
Wśród historyków panuje zgoda, że wydarzenia te można określić mianem ludobójstwa. Politycy jednak są powściągliwi. Do tej pory ponad 20 krajów uznało masakrę z 1915-1916 za ludobójstwo, ale nie Niemcy.
Niemiecki rząd wie, ale nie powie
Niemiecka historyk Christina Pschichholz z Uniwersytetu w Poczdamie uważa, że rząd Niemiec był informowany przed stu laty o zagładzie Ormian w Imperium Osmańskim. Opiera się ona na źródłach z archiwum niemieckiego MSZ-tu. Niemieccy dyplomaci mieli tam akrybicznie notować informacje na temat marszów śmierci, masowych egzekucji oraz niewolniczej pracy, do jakiej byli zmuszali Ormianie.
Mimo to niemiecki rząd najwyraźniej nie zamierza się otwarcie do tego przyznać. W 100 rocznicę wydarzeń Bundestag zdecydował wprawdzie powięcić masakrze 1915 roku godzinną debatę, ale zamiast uroczystości upamiętniających ludobójstwo, szykuje się raczej godzinny spór na temat rozbieżności poglądów. Podczas, gdy liderzy koalicji rządzącej prawdopodobnie będą ponownie unikać słowa ludobójstwo, opozycja wytknie im obłudę i zarzuci umniejszanie wyrządzonych krzywd.
Tchórzostwo czy polityka?
Tylko nieliczni politycy SPD i CDU przyznają, że nadszedł czas na przyznanie się do błędu. - Jestem rozczarowany brakiem odwagi, aby otwarcie powiedzieć, co się wydarzyło, mówi Dietmar Nietan z SPD. Z reguły to jednak głównie Zieloni oraz Lewica domagają się, aby rząd Niemiec nazwał ludobójstwo Ormian po imieniu. Rząd jednak obawia się, że narazi tym na uszczerbek i tak już nadszarpnięte relacje z Turcją.