W każdym regionie rozległego kraju zamienniki mają inną, ludową nazwę. W obwodzie swierdłowskim na Syberii nazywają je „czikancziki". Najbardziej rozpowszechnioną nazwą jest „funfyrik" obejmując apteczne nalewki, płyny na porost włosów, balsamy do ciała, płyny na odciski a nawet płyny do czyszczenia wanien.
Z powodu kryzysu i sankcji w 2014 roku o połowę zmniejszył się import alkoholu. Jednocześnie prawie o jedną czwartą zmniejszyła się produkcja alkoholu w samej Rosji. A tymczasem spożycie spadło tylko nieznacznie. W 2014 Rosjanie – według informacji rosyjskiego ministerstwa zdrowia - wypili 11,78 litra przeliczeniowego spirytusu na głowę mieszkańcy, gdy w 2013 – 11,87. Różnica niezauważalna.
Branżowe centrum badawcze rynku alkoholu szacowało jesienią ubiegłego roku, że aż 10 proc. rynku stanowią różnego rodzaju nalewki (z najpopularniejszą wśród nich – „nalewką na głogu"), sprzedawana w aptekach i zawierające 70-90 proc. alkoholu.
W połowie kwietnia jadący samochodem gubernator obwodu kirowskiego (na północny wschód od Moskwy), były opozycjonista Nikita Biełych potrącił przechodnia. Ofierze nic się nie stało, ale z jego kieszeni wysypało się kilka 100-gramowych buteleczek z płynem do włosów o nazwie „Miodowy", zawierającym 75 proc. alkoholu.Udzielając pomocy poszkodowanemu gubernator podliczył, że daje to 40 rubli za pół litra alkoholu, gdy tymczasem legalna wódka w Rosji kosztuje 185 rubli za pół litra.
Władze i tak w styczniu obniżyły cenę minimalną z poprzednich 225 rubli. Ponieważ jednak wyprodukowanie pół litra wódki kosztuje jedynie 25 rubli, wraz z pogłębianiem się kryzysu w Rosji rozwija się sprzedaż nielegalnego alkoholu, tzn. takiego który został wyprodukowany w legalnej gorzelni, ale nie zapłacono za niego akcyzy.