W sprawie Kurdów turecki rząd zradykalizował się już ponad dwa miesiące temu, gdy zerwał z nimi negocjacje pokojowe i udało mu się uniknąć większej krytyki ze strony UE. Teraz jednak chce iść dalej: oczekuje, że tam, gdzie jego polityka jest jeszcze krytykowana, zapadnie milczenie.
– Mam nadzieję, że nasi europejscy przyjaciele wykażą zrozumienie dla naszej wrażliwości w tej sprawie – powiedział. Według niego w niektórych państwach UE prowadzi się czarną propagandę, która przedstawia „dobrych terrorystów". Dla Erdogana działająca w Syrii i popierana przez Zachód kurdyjska partia PYD to tacy sami terroryści jak PKK, formalnie uznana za organizację terrorystyczną. – Oni współdziałają ze sobą i niczym się od siebie nie różnią – przekonywał Erdogan.
Ankara uważa, że ma dziś w rozmowach z UE więcej argumentów, bo Unia potrzebuje jej do zarządzania kryzysem uchodźców. Turcja przedstawia siebie jako jedyny sprawiedliwy kraj. – W imieniu społeczności międzynarodowej otworzyliśmy drzwi dla uchodźców. Nasi rodacy otworzyli dla nich swoje domy i serca – mówił Erdogan. I złośliwie zauważył, że nie robili różnicy między muzułmanami, jazydami i chrześcijanami. W Turcji jest w tej chwili 2,5 mln uchodźców, z czego 2,2 mln to Syryjczycy, a reszta – Irakijczycy. – Nigdzie ich nie wypychamy – deklarował Erdogan. Bruksela ma jednak na ten temat inne zdanie. – Musimy położyć kres sytuacji, w której setki tysięcy uchodźców przedostają się przez Turcję do Europy – powiedział Tusk. Przyznał, że rozmawiał z Erdoganem o możliwości stworzenia strefy zakazu lotów wzdłuż granicy turecko-syryjskiej, na której bardzo zależy Ankarze. Ale Turcja musi współdziałać z UE, bo bez niej Europa nie poradzi sobie z problemem uchodźców. Oczekuje też od Turcji, że ta będzie przestrzegać zawartych z państwami UE umów granicznych i o readmisji.
Nieoficjalnie dyplomaci w Brukseli przyznają, że przed wyborami nic nie uda się od Turcji uzyskać, a Erdoganowi zależy jedynie na politycznym spektaklu. Co prawda turecki prezydent skarżył się, że jego kraj wydał 7,8 mld USD na pomoc uchodźcom, ale w UE dobrze wiadomo, że Ankarze wcale nie chodzi o pieniądze.
– Liczenie na Turcję jest czystą iluzją. Nie są zainteresowani pomocą dla nas, bo sami mają 2,5 mln uchodźców. Jedyny ich cel to wciągnięcie nas w wojnę z Syrią – mówi nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata UE.
UE ma jednak wątpliwości, czy tworzenie tzw. bezpiecznej strefy lub strefy zakazu lotów ma służyć czemukolwiek innemu niż porachunkom turecko-kurdyjskim. Nawet jednak gdyby poparła ten pomysł, to nie dojdzie on do skutku. – Turcja dobrze wie, że potrzebna jest zgoda rady Bezpieczeństwa ONZ – zauważył Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który również rozmawiał z Erdoganem.