Korespondencja z Nowego Jorku
W piątek w zasadzce w pobliżu Teheranu zginął Mohsen Fachrizadeh, fizyk jądrowy, który 20 lat temu pracował nad irańskim programem atomowym, potem oficjalnie zawieszonym. W sobotę najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei zapowiedział na Twitterze „definitywną karę" dla tych, którzy stoją za zabójstwem Fachrizadeha. – Był wybitnym naukowcem specjalizującym się w kwestiach atomowych i obronnych – stwierdził Ali Chamenei.
Irański prezydent Hasan Rouhani winą za zabójstwo obarczył Izrael. Kraj ten od dawna próbuje nakłonić społeczność międzynarodową do działania przeciwko Iranowi, który oskarża o potajemne rozwijanie programu atomowego. Dlatego jego szef Fachrizadeh był dla Izraelczyków wrogiem numer 1. Jak podaje Associated Press, atak wyglądał na starannie zaplanowaną akcję, podobną do tych, w których zginęli naukowcy irańscy w latach 2010–2012, o co też był posądzany Izrael.
– Odpowiemy na zabójstwo we właściwym czasie. Naród irański nie da się łatwo wciągnąć w pułapkę syjonistów, którzy chcą siać chaos – powiedział Rouhani, oskarżając Izrael o próbę destabilizacji Bliskiego Wschodu, a w innej wypowiedzi powiązał zabójstwo z kończącą się kadencją Donalda Trumpa, który też prowadził kampanię przeciwko Iranowi. – Era nacisków się kończy i sytuacja na świecie się zmieni – powiedział.
Wrogowie pożałują
Są obawy przed wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie, a nawet potencjalnym atakiem przeciwko Izraelowi czy Stanom Zjednoczonym, które są najbliższym sprzymierzeńcem Izraela w regionie i które za czasów Trumpa prowadziły kampanię nacisku na Iran.