Pakt Putin – papież Franciszek

Jean-François Colosimo: Dżihadyści mordują, nie pytając, kto katolik, kto prawosławny. Zachód milczy, więc zostaje Rosja.

Aktualizacja: 04.03.2016 22:03 Publikacja: 03.03.2016 18:11

Jean-François Colosimo

Foto: Rzeczpospolita

Rzeczpospolita: Od kilku dni w Syrii panuje rozejm. Jaki rozwój sytuacji w tym wymęczonym kilkuletnią wojną kraju jest najkorzystniejszy dla syryjskich chrześcijan?

Prof. Jean-François Colosimo: Trzeba zacząć od tego, że syryjscy chrześcijanie jako wspólnota – a na Bliskim Wschodzie przynależność do wspólnoty religijnej jest jednocześnie opcją polityczną – poza kilkoma VIP-ami w całości popierali Baszara Asada. Z prostej przyczyny: chrześcijanie mają za sobą 14 wieków eksperymentów oporu, obrony i ukrywania wiary, a Baszar, będąc alawitą, czyli pochodząc z kompletnej mniejszości, musiał zorganizować coś w rodzaju ruchu oporu różnych mniejszości w obronie przed sunnicką większością. Chrześcijanie mieli dobrą sytuację. Choćby dlatego, że partia Baas [obecnie w Syrii pod wodzą Baszara Asada] była założona przez prawosławnego chrześcijanina Michela Aflaka. To chrześcijanie narzucili postępowy charakter partii, chrześcijanie na Bliskim Wschodzie zazwyczaj są postępowi, bo zależy im na otwartości społeczeństwa. Chrześcijańska Syria jest bardziej prawosławna, Irak bardziej katolicki rytu wschodniego. Dlatego odgrywała ważną rolę dla Rosji już od czasów carskich. Oczywiście wschodni chrześcijanie byli przez Rosję wykorzystywani jako narzędzie wpływu. Z jej pomocą prawosławny patriarchat Antiochii stał się niezależny od Cerkwi greckiej, potem syryjscy prawosławni stali się baasistami, dlatego nieźle im się współpracowało z ZSRR. Za Baszara mieli mszę transmitowaną przez państwową telewizję, mieli budżet na budowę kościołów. Ostatnio dodatkowo zbliża chrześcijan do Baszara lęk przed zemstą sunnitów, przed tzw. Państwem Islamskim (Daeszem).

Chce pan powiedzieć, że Putin jest zbawcą prawosławnych chrześcijan w Syrii?

Tu nie chodzi o Putina. Nie oceniam, czy to złe czy dobre, ale chcę powiedzieć, że Francja i Rosja od XVIII wieku aż do lat 80. XX wieku walczyły o przywództwo nad chrześcijanami w tym regionie, Francja nad katolikami, a Rosja nad prawosławnymi. Francja zakończyła to w związku z wojną domową w sąsiednim Libanie. Rosja, niezależnie od tego, czy carska, stalinowska czy putinowska, idzie wciąż tą samą drogą. Putin nie jest zbawcą kogokolwiek, on realizuje swoje interesy. Ale jego polityka jest spójna, a Europa nie ma teraz żadnej wizji. Konflikt między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi na Bliskim Wschodzie stracił na znaczeniu, bo Daesz nie pyta, czy jesteś katolikiem czy prawosławnym, nie interesują go te subtelności. A Zachód milczy, więc zostaje Rosja. Teraz jest tak, że hierarchowie katoliccy nie latają po pomoc do Paryża, lecz zabierają się do samolotu razem z hierarchami prawosławnymi do Moskwy.

Czyli jednak Rosja jest prawdziwym obrońcą chrześcijan w Syrii?

Rosja kontynuuje swoją politykę wpływu i interesów. Ważnym aktorem jest jeszcze Iran, bo mamy równocześnie do czynienia z wojną w granicach islamu – szyitów z sunnitami. Putin gra na dwóch szachownicach – sunnickiej i szyickiej, a Europa tylko na sunnickiej. Teraz nawet Amerykanie mają lepsze stosunki z Irańczykami niż Francuzi.

Co można zrobić dla syryjskich chrześcijan?

Papież Franciszek jest bardzo zaniepokojony sytuacją wschodnich chrześcijan. W sierpniu 2014 roku zapytano, czy jego zdaniem można przeprowadzić operację militarną w celu powstrzymania Daeszu, zgodną z definicją wojny sprawiedliwej. Nie chcę odpowiadać za niego, ale z dyplomatycznej wizji Stolicy Apostolskiej wynika, że jedynym, który może to uczynić, jest Putin. Papież Franciszek patrzy na Putina inaczej niż przywódcy europejscy, prawdopodobnie dlatego, że pochodzi z kontynentu, na którym życie polityczne jest brutalne. Dlatego też możliwe było porozumienie z patriarchą moskiewskim Cyrylem, do którego doszło podczas niedawnego spotkania na Kubie. To był prawdziwy polityczny układ. Patriarcha oczekiwał uciszenia aspiracji unitów na Ukrainie i papież to uczynił. W zamian za to, że militarna obecność Rosji w Syrii nie będzie służyła tylko ludności prawosławnej, ale i katolickiej. Obie strony chowają nieporozumienia w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. I wspólnie stają w obliczu prawdziwego dzisiejszego zagrożenia, którym jest fundamentalizm islamski.

Jest pan pewien, że papież popiera rosyjską operację wojskową w Syrii?

Papież prosi o interwencję w granicach wojny sprawiedliwej, zgodnie z doktryną Kościoła katolickiego, która notabene stała się inspiracją dla prawa międzynarodowego. I to problem dla Francji, bo tam ludzie całkowicie stracili poszanowanie dla religii i myślą, że religia jest oderwana od historii.

Ale w wojnie sprawiedliwej chodzi o powstrzymanie agresora, a Rosjanie nie zajmują się tylko powstrzymywaniem Daeszu.

To, co Putin naprawdę robi w Syrii, jest do oszacowania. Stolica Apostolska ma rozbudowany system dyplomacji, który może to zrobić nie tylko przez nuncjatury, ale i przez klasztory, kongregacje, organizacje charytatywne. Zobaczymy, jak to ocenią. Nie mówię, że papież jest miłośnikiem Putina i popiera sposób, w jaki Putin prowadzi wojnę.

Rosyjskie lotnictwo bombarduje cywilów, szpitale.

Nie bardziej niż Amerykanie.

No, w Syrii zdecydowanie bardziej.

Możliwe. Proszę pamiętać o amerykańskich bombardowaniach w Afganistanie. Ale nie jestem obrońcą Putina. Po prostu widzę, że on realizuje spójną politykę. A europejskie demokracje mówią, że nie mogą działać, bo za daleko, za długo i za drogo.

Czyli wspieranie dyktatora to dla chrześcijan najlepsze rozwiązanie.

Popatrzmy na przykład Egiptu. W czasie tak zwanej arabskiej wiosny upadł Mubarak, bo za dużo było korupcji, za dużo władzy tych samych ludzi. Amerykanie postawili na Bractwo Muzułmańskie i do końca je wspierali. Potrwało to dwa lata i pojawił się marszałek Sisi, trochę jak młody Mubarak, wsadził liderów Bractwa do więzień. Jak na rozwój wydarzeń zareagowali Koptowie, mniejszość chrześcijańska najważniejsza na całym Bliskim Wschodzie? Koptowie kochają Sisiego, czują się z nim bezpieczni. Nie można mówić chrześcijanom, którzy są wymagającą ochrony mniejszością, aby nagle, w imię jakichś zachodnich spekulacji, stali się odważnymi, awanturniczymi bojownikami o wolność i demokrację. Wschód tak nie działa.

—rozmawiał Jerzy Haszczyński

Jean-François Colosimo, prawosławny Francuz, profesor Instytutu Teologii Prawosławnej św. Sergiusza w Paryżu, czołowy ekspert w sprawach chrześcijan na Bliskim Wschodzie, były szef francuskiego Narodowego Centrum Książki, autor eseju „Zbędni ludzie. Przekleństwo chrześcijan Wschodu", którego polskie tłumaczenie ukaże się jesienią.

Rzeczpospolita: Od kilku dni w Syrii panuje rozejm. Jaki rozwój sytuacji w tym wymęczonym kilkuletnią wojną kraju jest najkorzystniejszy dla syryjskich chrześcijan?

Prof. Jean-François Colosimo: Trzeba zacząć od tego, że syryjscy chrześcijanie jako wspólnota – a na Bliskim Wschodzie przynależność do wspólnoty religijnej jest jednocześnie opcją polityczną – poza kilkoma VIP-ami w całości popierali Baszara Asada. Z prostej przyczyny: chrześcijanie mają za sobą 14 wieków eksperymentów oporu, obrony i ukrywania wiary, a Baszar, będąc alawitą, czyli pochodząc z kompletnej mniejszości, musiał zorganizować coś w rodzaju ruchu oporu różnych mniejszości w obronie przed sunnicką większością. Chrześcijanie mieli dobrą sytuację. Choćby dlatego, że partia Baas [obecnie w Syrii pod wodzą Baszara Asada] była założona przez prawosławnego chrześcijanina Michela Aflaka. To chrześcijanie narzucili postępowy charakter partii, chrześcijanie na Bliskim Wschodzie zazwyczaj są postępowi, bo zależy im na otwartości społeczeństwa. Chrześcijańska Syria jest bardziej prawosławna, Irak bardziej katolicki rytu wschodniego. Dlatego odgrywała ważną rolę dla Rosji już od czasów carskich. Oczywiście wschodni chrześcijanie byli przez Rosję wykorzystywani jako narzędzie wpływu. Z jej pomocą prawosławny patriarchat Antiochii stał się niezależny od Cerkwi greckiej, potem syryjscy prawosławni stali się baasistami, dlatego nieźle im się współpracowało z ZSRR. Za Baszara mieli mszę transmitowaną przez państwową telewizję, mieli budżet na budowę kościołów. Ostatnio dodatkowo zbliża chrześcijan do Baszara lęk przed zemstą sunnitów, przed tzw. Państwem Islamskim (Daeszem).

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022