– To było straszne. Myślałem, że umrę, i chciałem się tylko po raz ostatni pożegnać z żoną – komentował korespondent norweskiej gazety „Ny Tid" Oystein Windstad, który w czwartek w nocy z grupą dziennikarzy i rosyjskich obrońców praw człowieka został zaatakowany na granicy Czeczenii i Inguszetii.
Norweg jechał z Biesłanu do Groznego wraz z reporterką szwedzkiego radia Marią Persson Löfgren oraz rosyjskimi dziennikarzami i członkami „Komitetu przeciw torturom". Gdy dojechali do granicy z Czeczenią, wyprzedziły ich trzy samochody i zablokowały drogę. Zamaskowani ludzie pobili ich pałkami i odebrali telefony komórkowe oraz kamery. Samochód terenowy, którym jechali, został spalony i zepchnięty do rowu. W konsekwencji poza Szwedką i Norwegiem do szpitala, z poważnymi obrażeniami ciała, trafiło dwóch Rosjan.
MSZ Norwegii natychmiast zareagował i wezwał rosyjskie władze do wyjaśnienia sytuacji. Kreml wyraził zaniepokojenie i zwrócił się do władz Inguszetii, by jak najszybciej znalazły sprawców.
– To absolutnie skandaliczne. To chuligaństwo naraziło na niebezpieczeństwo życie ludzi. To niedopuszczalne – oświadczył rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow. Zgodnie z sugestią Kremla prokuratura w Inguszetii wszczęła sprawę karną pod zarzutem „chuligaństwa" i zaczęła poszukiwanie winnych. W tym samym czasie w centrum Inguszetii zamaskowani ludzie zaatakowali biuro „Komitetu przeciw torturom". Było to ostatnie biuro organizacji zajmującej się obroną praw człowieka w rosyjskiej części Kaukazu. Latem zeszłego roku siedzibę „Komitetu przeciw torturom" zaatakowano w centrum Groznego.
– Ataki te zostały zainspirowane i przeprowadzone przez otoczenie Ramzana Kadyrowa, który rządzi Czeczenią w stylu wschodniej despocji. Panuje tam powszechny strach, a prawa człowieka przestrzega się w mniejszym stopniu niż w 1937 r. (masowe represje stalinowskie – red.) – mówi „Rz" Swietłana Gannuszkina, działaczka stowarzyszenia Memoriał i kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla w 2010 roku.