Wyboista droga Ukrainy do NATO. Czego obawiają się sojusznicy?

Do Kijowa przyjechał nagle sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg. Nie obiecał przyjęcia kraju do paktu.

Publikacja: 20.04.2023 22:00

Jens Stoltenberg (z lewej) i Wołodymyr Zełenski na schodach prezydenckiej administracji w Kijowie

Jens Stoltenberg (z lewej) i Wołodymyr Zełenski na schodach prezydenckiej administracji w Kijowie

Foto: Handout / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP

– Prawowite miejsce Ukrainy jest w rodzinie północnoatlantyckiej. Prawowite miejsce Ukrainy jest w NATO. Z czasem nasze wsparcie pomoże wam uczynić to możliwym – powiedział w trakcie swej pierwszej podczas tej wojny wizyty w Ukrainie.

Cele i perspektywy

Obecność Stoltenberga w Kijowie wykryto dopiero, gdy składał kwiaty w centrum miasta pod pomnikiem poległych na wojnie z Rosją. Podobnie było 21 lutego z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem – obie wizyty były niezapowiedziane i niespodziewane.

Sekretarz generalny przyjechał do Kijowa między środowym spotkaniem sojuszu w Brukseli na temat kontroli zbrojeń a piątkowym spotkaniem grupy kontaktowej państw pomagających Ukrainie w Ramstein. W środę Stoltenberg mówił, że sojusznicy „nie zrezygnują ze wspierania Ukrainy” nawet w obliczu rosyjskich gróźb użycia broni jądrowej.

Czytaj więcej

Sekretarz generalny NATO z niezapowiedzianą wizytą w Kijowie

Na wieść o przybyciu sekretarza generalnego NATO do Kijowa rzecznik Kremla powtórzył, że „jednym z celów specjalnej operacji wojskowej (oficjalna nazwa najazdu na Ukrainę – red.) jest niedopuszczenie do wstąpienia Ukrainy do NATO”. – W przeciwnym razie to będzie poważne, istotne zagrożenie dla naszego kraju, dla jego bezpieczeństwa – mówił Dmitrij Pieskow.

– Kreml nawet nie ma oceny takich perspektyw – dodał pytany o możliwość przyjęcia Ukrainy do NATO.

Czytaj więcej

Zełenski zaproszony na szczyt NATO. "Czas zaprosić do Sojuszu Ukrainę"

Nie zważając na opinię Rosji, Ukraina złożyła we wrześniu ubiegłego roku wniosek o przyjęcie do sojuszu. Ale odwiedzający Kijów Stoltenberg uchylił się od odpowiedzi na pytanie, kiedy to się stanie. Powiedział tylko, że sprawa będzie omawiana na lipcowym szczycie sojuszu w Wilnie, na który jest zaproszony prezydent Wołodymyr Zełenski. „Jestem wdzięczny za zaproszenie, ale ważne jest, żeby Ukraina dostała odpowiednie zaproszenie” – odpowiada Zełenski na Twitterze. „Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, dla Ukraińców w ich drodze do NATO” – dodał od razu kolejny punkt.

W cieniu ofensywy

Lipcowy szczyt odbędzie się już po albo w trakcie zapowiadanej od dawna ukraińskiej kontrofensywy. Postawa państw członkowskich będzie pewnie zależała również od jej wyniku.

– Wojska Rosji nie mają już siły, by prowadzić działania bojowe na taką skalę, jak na początku inwazji. Ale to nie znaczy, że rosyjska armia jest rozbita. Ma jeszcze dużo siły żywej, potencjału mobilizacyjnego i znaczne ilości sprzętu – przestrzegał przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusupow.

Dlatego pewnie pierwszymi sprawami omawianymi przez Zełenskiego i Stoltenberga była pomoc wojskowa dla Ukrainy. „Pierwsza sprawa to Ramstein, które odbędzie się w piątek, i decyzje, których oczekujemy od partnerów. Przede wszystkim dotyczy to wsparcia naszych aktywnych działań. Druga – prosiłem sekretarza generalnego o pomoc w przezwyciężeniu powściągliwości partnerów w dostawach broni dalekiego zasięgu, nowoczesnego lotnictwa, artylerii, broni pancernej” – pisał Zełenski.

Sam sojusz (jako organizacja) nie dostarcza Ukrainie broni, lecz jedynie sprzęt w rodzaju hełmów, kamizelek kuloodpornych, materiałów sanitarnych. Cała pomoc czysto wojskowa pochodzi od państw członkowskich, które wstrzymują się przed przysyłaniem broni, którą Ukraina mogłaby zaatakować terytorium Rosji.

Tylko nie samoloty

Głównie dotyczy to USA, mimo że ukraińska armia bez przerwy ostrzeliwuje rosyjskie rejony pograniczne. Przede wszystkim w obwodzie biełgorodzkim, gdzie tuż przed wojną Rosjanie rozbudowali swoje bazy wojskowe, oraz w okolicach samego Biełgorodu, skąd z kolei ostrzeliwany jest ukraiński Charków. Ukraińcy atakowali również daleko w głębi Rosji, np. lotniska bombowców strategicznych w miejscowości Engels.

Waszyngton obawia się że w przypadku dostarczenia samolotów czy rakiet dalekiego zasięgu dojdzie do „eskalacji konfliktu”, czyli użycia przez Władimira Putina broni jądrowej.

Czytaj więcej

Sobowtór Putina nad Dnieprem? Kto wizytował rosyjskie wojska na froncie

Oficjalnie jednak Pentagon podkreśla, że ważniejsze jest dostarczenie Kijowowi systemów przeciwlotniczych, a nie samolotów czy rakiet dalekiego zasięgu. Jednak Rosjanie dość bezkarnie mogą ostrzeliwać cały czas terytorium Ukrainy, sami znajdując się poza zasięgiem ukraińskiej broni. – System obrony przeciwlotniczej jest nie do pomyślenia bez samolotów. (…) Gdyby Ukraińcy mieli F-16, to rakiety samolotu o zasięgu do 180 kilometrów uniemożliwiłyby na przykład używanie przez Rosjan kierowanych bomb lotniczych – tłumaczy jeden z niezależnych rosyjskich ekspertów.

Kolejne spotkanie w Ramstein poświęcone będzie jednak wzmocnieniu ukraińskiej obrony systemami przeciwlotniczymi, a nie samolotami. Ten problem zszedł na dalszy plan w dyskusjach przedstawicieli państw wspierających Kijów. Obecnie dostaje on jedynie postsowieckie jeszcze MiG-i z Polski i Słowacji. Jednak na tych samolotach z trudem daje się zamontować i używać zachodnie pociski.

Okopując się

Na razie do Ukrainy dotarły pierwsze dwa systemy przeciwlotnicze Patriot.

– Oczekujemy od naszych partnerów zwiększenia dostaw nie tylko samych kompleksów przeciwlotniczych, ale i rakiet. Jesienią i zimą wróg bez przerwy atakował naszą infrastrukturę. Zniszczyliśmy po 750 dronów kamikadze i rakiet. To 1,5 tysiąca celów powietrznych. (…) Mocno wykorzystywaliśmy nasze rakiety i teraz potrzebujemy poważnego uzupełnienia – wyjaśniał rzecznik ukraińskiego lotnictwa płk Juryj Ihnat.

Czytaj więcej

Imperium z historią skradzioną sąsiadowi. Czego uczy w szkołach putinowska Rosja

Ukraiński wywiad szacuje, że na skutek nieudanej kampanii przeciw systemowi energetycznemu kraju Rosja sama wyczerpała zapasy rakiet. Ale ataków nie przerywa nawet na tydzień, wykorzystując do nich obecnie irańskie drony Shahed.

Poza atakami powietrznymi rosyjska armia okopuje się i przechodzi do obrony prawie na całym froncie. – Najlepsze i najbardziej zdatne do walki jej jednostki zostały zniszczone w Ukrainie – mówi Jusupow.

– Prawowite miejsce Ukrainy jest w rodzinie północnoatlantyckiej. Prawowite miejsce Ukrainy jest w NATO. Z czasem nasze wsparcie pomoże wam uczynić to możliwym – powiedział w trakcie swej pierwszej podczas tej wojny wizyty w Ukrainie.

Cele i perspektywy

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 796
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił