Głównym zainteresowanym w pozorowaniu takiej działalności jest oczywiście Wiktor Janukowycz, wobec którego na Ukrainie toczy się jednocześnie kilka spraw karnych. Oskarża się go m.in. o defraudację pieniędzy państwowych, nadużycie władzy oraz o to, że wydawał rozkazy funkcjonariuszom MSW, którzy strzelali do protestujących na Majdanie. Zarzuty kradzieży pieniędzy państwowych może usłyszeć również były premier Mykoła Azarow, a także prawie wszyscy członkowie jego rządu. Podobnie jak Janukowycz przebywają oni dzisiaj na terenie Rosji. W 2014 roku ówczesny pełniący obowiązki prokuratora generalnego Ukrainy Ołeh Machnicki mówił, że w trakcie ucieczki były prezydent i jego podwładni wyprowadzili z Ukrainy do Rosji nawet 32 mld dolarów.
Na Ukrainie zostało jedynie trzech ministrów z gabinetu Azarowa. Jednym z nich jest były wicepremier Jurij Bojko, który obecnie jest liderem Opozycyjnego Bloku, największej opozycyjnej partii w Radzie Najwyższej. Jego sprawa pokazuje, jak działa ukraińska prokuratura. O defraudację pieniędzy państwowych oskarżano go jeszcze za rządów Janukowycza, a po rewolucji w 2014 roku doszły kolejne zarzuty. Do dziś żadna z tych spraw nie została doprowadzona do końca.
Na drobne wydatki
Na początku marca Rada Unii Europejskiej przedłużyła sankcje wobec byłego ukraińskiego prezydenta oraz 15 jego współpracowników. Wśród nich znalazł się również Azarow, a także większość jego ministrów. Obowiązują wobec nich sankcje wizowe oraz zamrożone zostały wszystkie należące do nich rachunki bankowe na terenie Unii Europejskiej. Tymczasem, jak podliczyli ukraińscy śledczy, na tych rachunkach znajduje się jedynie nieco ponad 100 mln dolarów.
– Prawdopodobnie to pieniądze, które były na rachunkach krewnych Janukowycza i jego ludzi. Są to środki na tak zwane drobne wydatki. Reszta jest ulokowana w rajach podatkowych – mówi „Rz" kijowski ekonomista Ołeksandr Ochrymenko. Nie wierzy on, by skradzione miliardy mogły wylądować w Rosji i że były to aż 32 mld dolarów. – To są sumy wzięte z kosmosu. Ale skradziono nie mniej niż 10 mld dolarów. Członkowie poprzedniej ekipy nie byli jednak na tyle głupi, by wywozić te pieniądze w walizkach do Rosji, gdzie szybko zostaliby oskubani – konkluduje.
Mimo to w ciągu dwóch lat ukraińskim prokuratorom nie udało się odnaleźć za granicą żadnego rachunku bankowego ze „skradzionymi miliardami Janukowycza". W Kijowie tłumaczono to tym, że prawie wszystkie swoje pieniądze zbiegły prezydent przechowywał w gotówce.
Finanse separatystów
– Kilka dni przed ucieczką sprzed rezydencji Janukowycza w Meżyhirii odjechało kilka naładowanych do pełna ciężarówek. Prawdopodobnie były tam pieniądze, które wywożono wtedy do Rosji – mówi „Rz" kpt. Aleksej Arestowycz, ukraiński analityk wojskowy. – Na początku tak zwani separatyści w Donbasie byli finansowani właśnie z tych pieniędzy oraz z pieniędzy niektórych ukraińskich oligarchów. Później inicjatywę przyjęli Rosjanie, ale do dzisiaj Janukowycz i jego ludzie sponsorują przeciwników władz w Kijowie, przeważnie we wschodnich regionach naszego kraju.