Ponad cztery miliony wyznawców islamu w Niemczech przez lata zdołały znacznie rozszerzyć zakres przysługujących im praw nie tylko w sferze religijnej. Świadczyć o tym może chociażby historia z noszeniem chust muzułmańskich przez nauczycielki w szkołach publicznych.
Po początkowym zakazie w niektórych landach wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny, który nie dopatrzył się niczego złego w takiej praktyce, zastrzegając jednak, że prezentowanie chusty nie może zakłócać szkolnego „pokoju".
Z muzułmańską chustą na głowie pojawiła się kilkanaście miesięcy temu w jednym z sądów administracyjnych w Monachium aplikantka dająca tym samym wyraz swemu przywiązaniu do religii islamskiej. Kierownictwo sądu zażądało, aby ją zdjęła w czasie swej działalności w gmachu sądu. Odmówiła, więc ograniczono zakres spraw, z którymi mogła mieć do czynienia. Wytoczyła proces i bawarski Trybunał Konstytucyjny przyznał rację aplikantce.
– Panie sędzie w muzułmańskiej chuście mogą podważyć zaufanie do niezawisłości sądów, zwłaszcza w sytuacji gdy strony procesowe są innego wyznania – tłumaczy z oburzeniem agencji DPA Robert Seegmüller, szef stowarzyszenia skupiającego sędziów sądów administracyjnych.
W sąsiedniej Badenii-Wirtembergii rozpoczęto już prace nad włączeniem do konstytucji landowej odpowiedniego zakazu. – To niepojęte w sytuacji, gdy w niemieckich sądach na każdej ścianie wiszą krucyfiksy. Przeciwko muzułmanom występują obecnie politycy, którzy w atmosferze zamachów islamistów czują, że mają coraz większe poparcie społeczne – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Ali Kizylkaya, były szef Rady Islamskiej, jednej z największych organizacji muzułmańskich w RFN. Co ciekawe, dokładnie taką opinię prezentuje federalny minister sprawiedliwości Hajko Maas z SPD.