Emmanuel Macron nie rezygnuje ani na chwilę z inscenizowania błyskotliwych spektakli z samym sobą w roli głównej. Tylko w ostatnich dniach przyjął w Pałacu Elizejskim Bono, a potem Rihannę, wystapił w stroju pilota myśliwca i zszedł do jednej z francuskich łodzi atomowych. Ale taki show, który w pierwszych tygodniach po majowych wyborach fascynował kraj, najwyraźniej przestaje robić wrażenie.
– Francuzi wybrali Macrona z trzech powodów – mówi „Rz" Emmanuel Riviere, dyrektor głównego francuskiego ośrodka badania opinii publicznej Kantar. – Po pierwsze, chcieli znów mieć przywódcę, który odbuduje prestiż funkcji prezydenckiej, przede wszystkim za granicą. I to się udało. Po drugie, oczekiwali odnowienia klasy politycznej. Z tym jest znacznie trudniej, bo choć Macron wprowadził do Zgromadzenia Narodowego zupełnie nowych ludzi, to skandale korupcyjne jak ten, który wymusił dymisję lidera liberałów (i koalicjanta partii Macrona En Marche!) François Bayrou podważył zaufanie wyborców do nowego układu. Ale po trzecie, i to jest najważniejsze, Francuzi spodziewali się, że Macron będzie skutecznie reformował kraj. I dopóki efekty tych reform się nie pojawią, a przede wszystkim nie zacznie spadać bezrobocie, zaufanie do prezydenta będzie spadać – podkreśla Riviere.
Gorzej niż Duda
Tygodnik „Journal du Dimanche", który bada poziom zaufania do prezydentów od powstania Piątej Republiki w 1958 r., zanotował spektakularne załamanie notowań Macrona. W lipcu już tylko 54 proc. Francuzów ufało głowie państwa, o 10 pkt proc. mniej niż miesiąc wcześniej. To wyraźnie gorzej, niż wynosiło zdaniem CBOS na początku lipca poparcie dla prezydenta Andrzeja Dudy (60 proc.).
Na tym etapie prezydentury w Piątej Republice tylko Jacques Chirac w 1995 r. zanotował tak dramatyczny spadek. Dziś od młodego przywódcy odwracają się bardzo różne kategorie wyborców: jego notowania wśród urzędników spadły o 18 pkt proc., wśród osób powyżej 65. roku życia o 11 pkt proc., zwolenników lewicy o 12 pkt proc., a prawicy o 11 pkt proc.
– To załamanie było do przewidzenia. W euforii po zwycięstwie Macrona zapomniano, że w pierwszej turze głosowało na niego tylko 24 proc. wyborców, i to przy bardzo niskiej frekwencji. A w drugiej dostał 60 proc. poparcia, bo miał naprzeciw Marine Le Pen – mówi Riviere.