Pod nazwą „incydentu w Otsu" do historii przeszedł jeden z najbardziej tajemniczych, a zarazem szerzej nieznanych zamachów schyłku XIX w. Ofiarą niezwykłej napaści był carewicz Mikołaj Romanow. Sprawcą ataku okazał się japoński policjant, który miał strzec bezpieczeństwa ówczesnego VIP-a. Motywy zbrodni, stan psychiczny terrorysty i następcy tronu, podobnie jak polityczne skutki zamachu, do dziś pozostają przedmiotem zażartych sporów historycznych.
Wielka podróż wschodnia
Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, jak przyszły car Mikołaj II znalazł się w Japonii. Cel wizyty państwowej tylko częściowo oddaje prawdę. Od początku XIX w. zwyczajem dynastii Romanowów stało się przysposabianie kolejnych następców tronu do pełnienia carskich obowiązków. W tym celu przodkowie naszego bohatera odbywali kilkumiesięczne peregrynacje po obszernym Imperium Rosyjskim. Na przykład w latach 40. XIX w. car Mikołaj I nakazał najstarszemu synowi, aby odwiedził europejskie i azjatyckie gubernie, zapoznając się ze stanem państwa.
Rekonesans poraził carewicza – nie zdawał sobie sprawy z poziomu zacofania gospodarczego i społecznego imperium. Po wstąpieniu na tron Aleksander II przeszedł więc do historii pod mianem „cara wyzwoliciela". Nie tylko zniósł feudalną pańszczyznę, ale też przeprowadził inne reformy. Dzięki nim Rosja zyskała nowoczesny system prawny, szkolnictwo wyższe i zmodernizowaną armię. Car przymierzał się również do wprowadzenia konstytucji, jednak liberalizację imperium przerwał zamach terrorystyczny. W 1881 r. nihiliści, jak nazywano wówczas rewolucjonistów, rzucili celnie bombę, która zabiła Aleksandra.
A propos zamachów: także syn zabitego, a zatem ojciec Mikołaja II, doznał fatalnego wypadku. W 1888 r. katastrofie uległ osobisty pociąg Aleksandra III. Carską rodzinę uratował znany z potężnej siły imperator. Podtrzymał dach zmiażdżonego wagonu, do czasu gdy ochrona ewakuowała carycę wraz z dziećmi. Ówczesne wydarzenia wywarły ogromny wpływ na psychikę małego Mikołaja. Zapewne katastrofa kolejowa wpłynęła również na decyzję panującego monarchy. Gdy następca tronu zakończył formalną edukację, w 1890 r. Aleksander III wysłał syna w długą podróż zagraniczną. Głównym środkiem lokomocji miał być pancerny krążownik „Pamięć Azowa".
Celem podróży było wprowadzenie Mikołaja w arkana imperialnej polityki zagranicznej, a zarazem nawiązanie osobistych kontaktów przyszłego cara z jemu podobnymi. Początkowo rozpatrywano zachodnią marszrutę. Na podobieństwo wielkiego poprzednika Piotra I carewicz miał odwiedzić europejskie monarchie, a następnie sojusznicze Stany Zjednoczone. Podróż miała zakończyć się na Chinach.