Czwarty syn Osamy bin Ladena, który mieszka w Katarze, ujawnił, że w październiku zadzwoniła do niego jedna z sióstr, z którą nie miał kontaktu od ośmiu lat. Z jej opowieści wynikało, że tuż przed zamachami z 11 września część rodziny Osamy bin Ladena uciekła z Afganistanu w stronę granicy z Iranem. – Irański rząd postanowił otoczyć ich ochroną. I za to jestem mu wdzięczny i z głębi serca dziękuję – mówił Omar brytyjskiej gazecie „The Times”.
Bin Laden miał cztery żony i 19 dzieci. W Iranie podobno znajduje się tylko jedna z żon, sześcioro dzieci i 11 wnuków. – To niewinne ofiary. Nigdy nie skrzywdzili człowieka, nie mieli w rękach broni i nie należeli do al Kaidy. Dzieci nie mogą być sądzone za czyny swojego ojca – mówił Omar.
Jego zdaniem rodzina powinna otrzymać prawo wyjazdu z Iranu, aby dołączyć do niego w Katarze lub do jego matki, brata i dwóch sióstr w Syrii. – Nie sądzę, aby jakikolwiek kraj poza Iranem zgodził się przyjąć rodzinę bin Ladena. Nawet jeśli nic nie mają na sumieniu, są kojarzeni z przywódcą al Kaidy. Będzie się ich traktować podejrzliwie, na każdym kroku prześwietlać ich życie i odmawiać wiz. Dopiero śmierć Osamy bin Ladena ich z tego wyzwoli – mówi „Rz” dr Aly Khorshid, dyrektor Islamic Finance Studies w Londynie.
Arabski dziennik „Aszark al-Awsat” pisze, że rodzina przebywa w areszcie domowym. Sporadycznie wolno jej wychodzić na zakupy. Co najmniej dwóch bin Ladenów podjęło już próbę ucieczki. Siostra, która zadzwoniła do Omara, kilka tygodni później poprosiła o schronienie w ambasadzie Arabii Saudyjskiej w Teheranie, gdzie do dziś czeka na możliwość opuszczenia kraju. Uciekł też syn Osamy, 28-letni Saad, który był wcześniej podejrzewany o przygotowanie zamachu na synagogę w Tunezji w 2002 roku.
Iran stanowczo zaprzeczał, aby na jego terenie znajdowała się rodzina bin Ladena. – Prawdopodobnie kłamał, bo przetrzymuje rodzinę wbrew jej woli. Dzięki niej Teheran może mieć możliwość wywierania wpływu na al Kaidę. Ten, kto ma w swoich rękach rodzinę przywódcy al Kaidy, dysponuje bardzo silną kartą przetargową – tłumaczy „Rz” Meir Javedanfar, szef centrum analiz MEEPAS w Tel Awiwie. Jego zdaniem Teheran będzie konsekwentnie zaprzeczał, obawiając się wzrostu antyirańskich nastrojów na Zachodzie.