Ładunek wybuchł, gdy Mohammadi podchodził do swojego samochodu zaparkowanego przed domem. Irańska telewizja pokazała zdjęcia z miejsca zamachu – zdemolowany samochód, chodnik pokryty odłamkami szkła i plamami krwi oraz ciało ofiary w plastikowym worku zamykanym na suwak.
Profesor wykładał fizykę jądrową na Uniwersytecie Teherańskim, nie jest jednak jasne, czy uczestniczył w programie wzbogacania uranu niezbędnego do wyprodukowania bomby atomowej. Według agencji AP zajmował się problemami teoretycznymi, niezwiązanymi z bronią jądrową. – Do tej chwili nikt nie został aresztowany w związku z tym zamachem – powiedział irański prokurator generalny Abbas Dżafari Dolatabadi.
Państwowe media oskarżyły o przeprowadzenie ataku Izrael i jego sojuszników. Według rzecznika MSZ Ramina Mehmanparasta „wstępne śledztwo wskazuje, że za tym aktem terroru stoi trójkąt zła – syjonistyczny reżim, Ameryka i ich ukryci agenci”. – Najprawdopodobniej maczały w tym palce CIA i Mossad – stwierdził prokurator.
Występujący anonimowo przedstawiciel Departamentu Stanu USA określił te oskarżenia jako „absurdalne”. Z kolei Mark Fitzpatrick, analityk z londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, zauważył, że izraelskie służby specjalne zabijały w przeszłości uczonych zaangażowanych w programy nuklearne państw uznawanych przez Izrael za wrogie.
Według niego naukowców specjalizujących się w tych kwestiach jest jednak obecnie bardzo dużo, więc takie morderstwa już się nie opłacają. Wiadomo, że zabitego zaraz zastąpi inny, równie dobry, a może nawet lepszy specjalista.