Podczas konferencji prasowej w Moskwie minister spraw zagranicznych powstrzymał się z ostrą krytyką polskiej decyzji o rozmieszczeniu amerykańskiej baterii wyrzutni niedaleko granicy z Rosją. Przypomniał, że rozmowy na ten temat między USA i Polską trwają, jednak – jak powiedział – przyczyny lokalizacji baterii tych rakiet w Morągu nie są dla niego jasne.
– Nie mam pełnej informacji. Jeśli ta, którą dysponuję, jest prawdziwa, to nasuwa się pytanie, po co koniecznie tworzyć wrażenie, że Polska umacnia się przeciwko Rosji – mówił Ławrow.
Szef polskiego MON Bogdan Klich tłumaczył wcześniej, że decyzja o umieszczeniu amerykańskiej baterii w znajdującym się nieopodal granicy z obwodem kaliningradzkim Morągu, a nie pod Warszawą, wynika głównie z przyczyn technicznych – tamtejszą bazę łatwiej zaadaptować na potrzeby patriotów. Jak widać jednak, wyjaśnienia polskiej strony nie były dla Rosjan przekonujące, a rosyjskie media od kilku dni spekulują o możliwej „odpowiedzi Moskwy”.
W czwartek anonimowy przedstawiciel Marynarki Wojennej, cytowany przez agencję RIA Nowosti, zapowiedział, że w odpowiedzi na kroki Warszawy Rosja dozbroi Flotę Bałtycką. Informacja ta została jednak zdementowana przez służbę prasową Ministerstwa Obrony, którego przedstawiciel podkreślił, że jest ona „niezgodna z rzeczywistością”, a zmiany i modernizacja w rosyjskich flotach odbywają się planowo w ramach rządowych programów.
– To taka wojskowa reakcja. Jeśli ktoś mówi, że coś rozmieści, to należy natychmiast odparować, że my też coś wzmocnimy albo rozmieścimy – mówi „Rz” ekspert wojskowy Wadim Sołowiow, przypominając gromkie deklaracje Moskwy o umieszczeniu rakiet Iskander w Kaliningradzie, gdy aktualne jeszcze były stare plany rozlokowania w Polsce elementów tarczy rakietowej. – Jednak w tym przypadku ktoś – podejrzewam, że dowódca Marynarki Wojennej – wyrwał się przed szereg – ocenia.