Gdy rok temu w ciągu niecałych 48 godzin od przeprowadzki do Białego Domu Barack Obama wydał oficjalne polecenie zamknięcia Guantanamo, w amerykańskiej bazie na Kubie przebywało około 250 więźniów. Prezydent przekonywał wówczas, że USA nie muszą już dłużej „wybierać między bezpieczeństwem a ideałami” i ogłosił, że do 22 stycznia 2010 r. Guantanamo przestanie istnieć.
W jednym z najsłynniejszych więzień świata wciąż przebywa jednak 196 osób. – Złamane obietnice! Złamane prawo! Złamane życie! – z takimi hasłami od kilku dni protestowali przed Białym Domem i Kapitolem ubrani w pomarańczowe kombinezony i czarne worki na głowach aktywiści praw człowieka. – Barack Obama, gdyby naprawdę chciał, mógłby zamknąć to więzienie nawet jutro. Niestety, utrudniają mu to skomplikowane układy polityczne i problem, co zrobić ze zwalnianymi – mówi „Rz” Bill Osenloch z organizacji Witness Against Torture.
W celach na Kubie poza groźnymi bojownikami wciąż przetrzymanych jest kilkadziesiąt osób, które zostały oczyszczone z zarzutów. Nie mogą jednak wrócić do państw, z których pochodzą, bo w takich krajach jak Chiny, Libia, Syria, Tadżykistan, Tunezja czy Uzbekistan mogliby być narażeni na tortury lub więzienie. Pod presją USA gotowość przyjęcia kilkudziesięciu więźniów z Guantanamo zgłosiło ponad 40 krajów. Większość wysłano do Arabii Saudyjskiej i Jemenu. Przybywa też państw UE, które zgodziły się na ten krok. Są wśród nich Wielka Brytania, Węgry, Włochy, Szwecja, Portugalia, Irlandia, Francja, Dania, Belgia. Ostatnio trzech więźniów przyjęła też Słowacja, a dwóch przygarnęli Hiszpanie.
Jeszcze w styczniu unijni szefowie dyplomacji mają dyskutować, jak Unia może pomóc w tej sprawie Obamie. – Wiele osób przekonuje, że skoro to amerykańska administracja stworzyła problem Guantanamo, to sama powinna go rozwiązać. Ale istnienie Guantanamo nas wszystkich naraża na niebezpieczeństwo – zauważa Clare Algar, dyrektor organizacji Reprieve, reprezentująca przed sądami ponad 30 więźniów tego obozu. – Dlatego Polska oraz inne kraje Unii powinny przyłączyć się do walki o prawa człowieka i przyjąć więźniów z Guantanamo. Naszym zdaniem to jedyny sposób na rozwiązanie tego problemu – przekonuje w rozmowie z „Rz” Katherine O’Shea z organizacji Reprieve. Podkreśla, że Obama nie jest w stanie sam doprowadzić do zamknięcia więzienia.
Przeciwnicy przyjmowania więźniów zwracają uwagę, że skoro nie chcą ich u siebie Amerykanie, to dlaczego Europejczycy mają być narażeni na niebezpieczeństwo? – Chodzi o przyjęcie tych osób, które zostały już oczyszczone z zarzutów. Żaden z więźniów, których przyjęła do siebie Wielka Brytania, nie zrobił nic złego. Nie dostali tu nawet mandatu za złe parkowanie – przekonuje jednak „Rz” Katherine O’Shea.