Pod koniec ubiegłego roku Berlusconi 13 razy rozmawiał przez telefon z członkiem niezależnego organu kontroli mediów (Agcom) Giancarlo Innocentim. Pięć razy dzwonił też do dyrektora dzienników RAI 1. Narzekał na stronniczość programów publicystycznych, szczególnie zaś popularnego „Annozero“, niezmiennie atakującego premiera.
W jednej z rozmów 12 listopada powiedział: „Trzeba uzgodnić wasze działania tak, by pozwoliły zlikwidować ten program“. A także: „Nie chcę więcej oglądać w telewizji Di Pietro“ (najostrzej atakujący premiera szef opozycyjnej partii Włochy Wartości – red.). Prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie wywierania nielegalnej presji.
Innocenti zasiada w Agcom jako delegat koalicji rządzącej, która podobnie jak opozycja ma tam cztery z dziewięciu miejsc (przewodniczącego mianuje rząd). Agcom jest niezależny tylko z nazwy, w rzeczywistości toczą się tam ostre starcia o wpływy polityczne w mediach. Interwencje polityków i zakulisowe rozmowy to chleb powszedni telewizyjnej kuchni Włoch. Niektórzy podejrzewają, że prokuratura też kierowała się motywami politycznymi.
Antonio Di Pietro jest nadal naj- częściej pokazywanym politykiem w telewizji RAI, a wszystkie programy publicystyczne stacji co prawda zdjęto z anteny, ale tylko na okres kampanii przed wyborami regionalnymi 28 – 29 marca, by spełnić warunki komisji parlamentarnej ds. mediów.
Najwięcej emocji budzi to, że prokuratura podsłuchiwała premiera, choć zgodnie z prawem parlamentarzystów podsłuchiwać nie wolno. Prokuratorzy z Trani prowadzili śledztwo w sprawie kart kredytowych. Podejrzewali, że ktoś będzie wywierał naciski na RAI, by nie nadawała materiału na ten temat, więc założyli kilka podsłuchów ludziom związanym z mediami (materiał ostatecznie się ukazał). W ten sposób przypadkiem podsłuchali telefony Berlusconiego i natychmiast wszczęli nowe śledztwo, tym razem w sprawie nielegalnych nacisków, choć te prywatne rozmowy nie noszą znamion przestępstwa i jest pewne, że śledztwo będzie trzeba umorzyć.